W poniedziałek poinformowano o ponad 40 tys. nowych infekcji. Oznacza to, że było ich prawie trzykrotnie mniej niż na początku stycznia w szczycie zakażeń wariantem Omikron, największej jak dotąd fali epidemii COVID-19 w Australii. - Rozprzestrzenianie się koronawirusa spowalnia, sytuacja się stabilizuje, ale przewidujemy wzrost transmisji związany z powrotem dzieci do szkół. Może to jednak zostać złagodzone przez podejmowane przez każdego z nas działania - powiedziała na konferencji prasowej naczelna lekarz stanu Nowa Południowa Walia Kerry Chant. Podkreśliła, że bardzo ważne jest przyjmowanie trzeciej dawki szczepionki przeciw COVID-19. Australijczycy nie chcą lockdownów W przyszłym tygodniu z ferii do tradycyjnej nauki w szkołach wrócą uczniowie w dwóch najludniejszych stanach Australii - Nowej Południowej Walii i Wiktorii. W trzecim pod względem liczby mieszkańców Queenslandzie dzieci wrócą do szkół 7 lutego. To, że przeszliśmy przez szczyt infekcji nie oznacza, że fala minęła, a przez powrót do szkół może się jeszcze przedłużyć - zaznaczył naczelny lekarz Queenslandu John Gerrard. Wszystkie australijskie stany i terytoria nie chcą wprowadzać lockdownów, ale w większości z nich obowiązują pewne ograniczenia i obowiązek noszenia maseczki w przestrzeni publicznej. Po powrocie do szkół uczniowie będą musieli regularnie przechodzić badania na obecność koronawirusa.