Okręt szpitalny USNS Mercy wpłynął w piątek do portu w Los Angeles. Bliźniaczy USNS Comfort ma zacumować w poniedziałek w Nowym Jorku. Jednostki te mają nie tylko odciążyć przepełnione szpitale, ale też podnieść morale w dwóch największych amerykańskich aglomeracjach. Zarówno w Los Angeles, jak i w Nowym Jorku na okrętach leczeni będą pacjenci z innymi schorzeniami niż COVID-19. Tym samym szpitale miejskie będą mogły się bardziej skupić na walce z koronawirusem SARS-CoV-2. Przebudowane zbiornikowce mają po 10 pokładów i długość trzech boisk piłkarskich. To największe okręty szpitalne na świecie. Każdy z nich jest w stanie przyjąć na raz 1000 pacjentów. Mercy i Comfort mają po 12 sal operacyjnych, laboratoria medyczne, oddziały intensywnej terapii i lądowiska dla helikopterów. Pracować na nich może nawet 1200 osób jednocześnie. Pomalowane są na biało, z czerwonymi krzyżami. Comfort służył już raz Nowojorczykom po zamachach z 11 września 2001 roku. Prezydent USA Donald Trump, który osobiście nadzorował wypłynięcie Comfort z bazy w Norfolk, mówił, że "poprzez leczenie niezainfekowanych pacjentów okręty (szpitalne) będą bardzo pomocne w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa". Nazwał je "ważącym 70 tys. ton przesłaniem nadziei i solidarności". Na aglomerację Nowego Jorku przypada 56 proc. nowych wykrytych przypadków koronawirusa w USA. Szpitale w regionie są przeciążone, z dnia na dzień rośnie liczba zmarłych. Do niedzieli rano w stanie Nowy Jork zginęły 782 osoby zakażone koronawirusem. Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo wzywa do zwiększenia liczby łóżek w jego stanie z 53 tys. do 140 tys. i dostarczenia tysięcy respiratorów. Władze Los Angeles spodziewają się, że już za kilka dni i tam sytuacja będzie tak dramatyczna jak w Nowym Jorku. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski