Kali Cook zmarła we śnie we własnym domu 7 września. Służby medyczne hrabstwa Galveston poinformowały, że śmierć dziecka była spowodowana COVID-19. Według urzędników czterolatka jest najmłodszą ofiarą koronawirusa w regionie. Dziewczynka zmarła zaledwie kilka godzin po pojawieniu się pierwszych objawów zakażenia. Najpierw zaczęła gorączkować, w nocy jej stan gwałtownie się pogorszył. Rodzice podali jej lek na zbicie temperatury, jednak nic to nie dało. Dziewczynka zmarła we śnie. Czterolatka prawdopodobnie zakaziła się od matki, która dzień wcześniej otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa. - Wróciłam do domu i odizolowałam się od rodziny. Nie chciałam, żeby moje dzieci się zaraziły - powiedziała matka dziewczynki w rozmowie z portalem "The Daily News". Niestety, mimo wewnątrzrodzinnej kwarantanny, nie udało się uchronić czterolatki. Przedstawiciele służby zdrowia poinformowali, że nie wierzą, że dziewczynka zakaziła się koronawirusem w przedszkolu. Jak wyjaśnili, wszystkie osoby, które miały kontakt z czterolatką, zostały przebadane na obecność koronawirusa. Żaden test nie dał wyniku pozytywnego. Amerykańskie media przypominają natomiast, że matka dziewczynki była przeciwniczką szczepień przeciwko COVID-19. Po śmierci córki zmieniła jednak zdanie. - Teraz żałuję, że się nie zaszczepiłam - skomentowała kobieta.