Jak przypomniał dziennik "Daily News", grypa hiszpanka pochłonęła w 1918 roku w USA około 675 tys. istnień ludzkich. Była wówczas najbardziej śmiercionośną pandemią od powstania Stanów Zjednoczonych. Według danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, liczba zgonów w USA z powodu Covid-19 w poniedziałek około południa wynosiła 673 985. Ponad 4,5 mln ofiar śmiertelnych na całym świecie Powołując się na ekspertów medycznych i statystyków "Daily News" zwraca uwagę, że porównanie liczb nie odzwierciedla całego obrazu zmagań z pandemiami. "W 1918 roku populacja Stanów Zjednoczonych liczyła nieco ponad 100 milionów, podczas gdy dziś jest to 330 milionów. Teraz umiera jeden na 500 Amerykanów, podczas gdy w 1918 roku jeden na 150" – podkreśla gazeta. W poniedziałek wczesnym popołudniem Uniwersytet Johnsa Hopkinsa poinformował o globalnej liczbie 4 695 184 przypadków śmiertelnych koronawirusa. "Daily News" przytacza dane świadczące, że na grypę hiszpankę w latach 1918-1919 zmarło ok. 50 mln ludzi na świecie. Jak dodaje, w przeciwieństwie do dwuletniego okresu, w którym hiszpanka siała spustoszenie, pandemia COVID-19 nie jest nawet bliska zakończenia. - Fakt, że liczba zgonów gwałtownie wzrosła pod koniec 2020 roku, dziewięć miesięcy po tym, jak pandemia dotarła do Stanów Zjednoczonych, z najwyższym dziennym wskaźnikiem zgonów na początku stycznia 2021 roku, jest być może najbardziej zniechęcającym porównaniem do historycznego rekordu – ocenił historyk E. Thomas Ewing z Virginia Tech. w rozmowie z "Washington Post". Według eksperta świat zignorował lekcję z 1918 roku, a następnie zlekceważył ostrzeżenia wydawane w pierwszych miesiącach pandemii COVID-19. "Nigdy nie dowiemy się, ile istnień ludzkich można było uratować, gdybyśmy bardziej poważnie potraktowali zagrożenie" – zauważył Ewing.