"Przyjęliśmy tę decyzję (o zamknięciu przejścia) z żalem. Biorąc pod uwagę ekonomiczne możliwości wielu ludzi, dużej liczbie byłoby znacznie łatwiej przekroczyć granicę pieszo" - powiedział minister na briefingu. "Prowadzimy dialog z naszymi polskimi partnerami, żeby to przejście jednak otworzyć. Ale na razie nie ma odpowiedzi" - dodał Kułeba, cytowany przez portal Europejska Prawda. Minister poinformował, że Ukraińcy, którzy chcieli przekroczyć granicę w Medyce, kierują się na inne przejścia graniczne, gdzie ukraińscy i polscy celnicy opracowali system przepuszczania ludzi. "Ludzi albo umieszczają w samochodach, albo kierują do autobusu, który przekracza granicę, wraca i zabiera drugą grupę. Oprócz tego konsulowie z Lublina bezpośrednio na granicy rozmieszczali ludzi w samochodach" - wyjaśnił Kułeba. Ukraińcy utknęli w Polsce Dzień wcześniej ukraiński resort spraw zagranicznych na twitterowym koncie poświęconym informacjom o koronawirusie powiadomił, że w związku z zamknięciem pieszego punktu kontroli na przejściu granicznym Medyka-Szeginie wielu Ukraińców utknęło po polskiej stronie. Podkreślono, że ukraińscy konsulowie pomagają osobom, które chciały przekroczyć granicę pieszo, "rozmieszczając ich w samochodach nieobojętnych (na ich los) rodaków, czekających w kolejce do przejścia". Resort podkreślił, że już "setki" Ukraińców w ten sposób zdołały powrócić na Ukrainę. Europejska Prawda pisze, że Ukraina pracuje z polską stroną nad zwiększeniem przepustowości przejścia granicznego Dorohusk-Jagodzin w stronę Ukrainy. Z Kijowa Natalia Dziurdzińska