W miniony weekend do Zakopanego zjechały tłumy turystów. W jeden weekend nałożyły się na siebie poluzowane obostrzenia i możliwe noclegi w hotelach, walentynki i konkurs skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Był to też ostatni weekend karnawału. Na Krupówkach pojawiło się kilka tysięcy turystów, wielu z nich pod wpływem alkoholu, co wymagało licznych interwencji policji. Minister zdrowia Adam Niedzielski ostrzegał we wtorek, że odwraca się trend i mamy w kraju coraz więcej nowych zakażeń koronawirusem. - Miniony weekend walentynkowy w Zakopanem to było coś bardzo nieprzyjemnego i robiącego bardzo złe wrażenie - skomentowała w Radiu Kraków posłanka PiS. - Skoro nasz gatunek to jest homo sapiens, to wypadałoby zachowywać się rozumnie, a nie jak stado małpiszonów w gaju bananowym, jak się ci państwo w Zakopanem zachowywali. To było rzeczywiście bulwersujące - oceniła Anna Paluch. Jak dodała, podobne zachowania są widoczne nie tylko na Podhalu. - W Pieninach też jest tak, że schodzą ludzie z gór i powinni sobie zdawać sprawę, że nie przyjechali do buszu, tylko do miejscowości, gdzie mieszkają ludzie, których wypadałoby jednak nie zarażać. Skoro schodzę z gór, gdzie było pusto, wchodzę do miasta, to wypadałoby założyć maskę. To powinien być alfabet zachowań, bez tego nie wyjdziemy z epidemii - podkreśliła. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zaznaczył podczas środowej konferencji, że "to od naszej odpowiedzialności w dużej mierze zależeć będą wyniki kolejnych dni". - Niestety, obserwujemy potwierdzenie trendu wzrostowego zakażeń, któremu towarzyszy wzrost zleceń z POZ, wzrost liczby wykonywanych testów i wyhamowanie spadku zajętych łóżek - przyznał.