We wtorek do Szczyrku przyjechały tłumy. Na zdjęciach, które zamieściły lokalne portale internetowe, widać oczekujących na wjazd kolejką kilkudziesięciu narciarzy, którzy stoją blisko siebie. Zgrupowali się przed wejściem między specjalnymi barierkami przygotowanymi przez ośrodek. Zostały one ustawione, by ułatwić zachowanie dystansu. Sanepid: Nie nałożono żadnych kar - Na ośrodek nie nałożono żadnych kar, ponieważ ta sytuacja nie jest zależna od niego. Nawał ludzi, którzy chcą skorzystać z dobrodziejstwa szusowania po stokach, jest duży. To powoduje sytuację, w której dystans nie jest zachowywany - powiedział bielski państwowy powiatowy inspektor sanitarny dr Jarosław Rutkiewicz. Zaznaczył zarazem, że jeśli w dalszym ciągu będzie tak dużo chętnych do korzystania ze stoków, to wątpliwym jest, by starania właścicieli ośrodków miały zasadniczy wpływ na zachowanie bezpieczeństwa. Szef bielskiego sanepidu powiedział, że inspektorzy rozmawiali z odpowiedzialnymi za organizację ruchu w ośrodku, wskazując możliwe - według nich - postępowanie, które zmniejszy ryzyko skracania dystansu. - To m.in. wydłużenie wytyczonych płotkami miejsc, między którymi stoją oczekujący na wyjazd. (...) Mamy nadzieję, że to, co zasugerowaliśmy prowadzącym wyciągi, wpłynie na poprawę sytuacji. Jestem jednak realistą: jeśli nadal będzie tak dużo ludzi, to dystans społeczny nie będzie zachowany. Sytuacja w mniejszym stopniu jest bowiem zależna od tego, jak się zachowuje ośrodek, a bardziej od ilości osób - powiedział dr Rutkiewicz. Dyrektor dodał, że szczyrkowski ośrodek "zapewne nie będzie zdziwiony, jak w środę zobaczy przedstawicieli sanepidu". We wtorek policja w ośrodku ukarała niektórych narciarzy za brak maseczek. Skąd kolejki? Rzecznik tłumaczy Dyrektor marketingu i sprzedaży oraz rzecznik prasowy SMR Michał Słowioczek po kontroli sanepidu powiedział, że "ośrodek przeszedł ją pozytywnie". - Kontrola nie wskazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu reżimu sanitarnego - powiedział. Przed południem Słowioczek wskazywał, że przed wejściem do kolejki gondolowej na Halę Skrzyczeńską ustawione zostały specjalne bramki, których zadaniem jest "zwężać" i wydłużać kolejkę. Wymusza to większy dystans miedzy oczekującymi. - Narciarze, oczekując na wejście do wagonika, są oddzieleni specjalnymi siatkami zabezpieczającymi, dzięki czemu utrzymują dystans. Gondola jest sercem ośrodka i tu się zawsze gromadzi najwięcej narciarzy. 10-osobowym wagonikiem możemy przewozić maksymalnie siedmiu narciarzy. To też powoduje, że kolejka jest nieco dłuższa. Nasz "skipatrol" na bieżąco zwraca uwagę na zachowanie dystansu i zakładanie maseczek - mówił. Około godz. 16 narciarze powoli zaczęli opuszczać Szczyrk. Zaczęła się lekko korkować droga wyjazdowa od dolnej stacji kolejki do sygnalizacji świetlnej w centrum miejscowości.