Z kontrolą do Kancelarii Premiera wybrali się we wtorek przed południem: szef klubu KO Cezary Tomczyk oraz sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński. W planach mają spotkanie z szefem KPRM Michałem Dworczykiem. - Cel jest jeden - kontrola racjonalności wydatkowania środków na tzw. Szpital Narodowy na Stadionie Narodowym. Dziś jesteśmy w KPRM, w Ministerstwie Zdrowia oraz w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji - powiedział Kierwiński na wtorkowej konferencji prasowej. Jak dodał, informacje, które pojawiają się ostatnio w mediach na temat funkcjonowania szpitala tymczasowego na PGE Narodowym, są "szokujące". - Chcemy zobaczyć komplet dokumentów związanych z tą kwestią - zaznaczył sekretarz generalny PO. Tomczyk: Jest to głęboko niemoralne Tomczyk przekonywał, że w sytuacji pandemii, kiedy szpitale "w całej Polsce walczą o każdą złotówkę, każdy respirator, każde zdrowie i życie" nie może być tak, że "gdzieś coś jest marnotrawione". - Szpital na Stadionie Narodowym musi działać tak, żeby cały sprzęt, który się tam znajduje, był wykorzystany. Jeżeli jest tak, że tylko 26 łóżek w tej chwili jest zajętych, to jest to zwyczajne marnotrawstwo. Jest to głęboko niemoralne względem tych wszystkich, którzy walczą dzisiaj o zdrowie i życie Polaków na terenie całego kraju - podkreślił szef klubu KO. Posłowie KO: Dariusz Joński i Michał Szczerba planują odwiedzić z kontrolą poselską we wtorek resort zdrowia, a rzecznik PO Jan Grabiec i poseł Robert Kropiwnicki - MSWiA. Głos rzecznika MZ Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz pytany we wtorek o zapowiedzianą kontrolę posłów PO w sprawie szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym odparł, że ma wrażenie, że "panowie posłowie mają problem z systemem elektronicznym, bo wczoraj (23 listopada) dostali z Ministerstwa Zdrowia odpowiedź drogą mailową dokładnie o 20.20". - Dzisiaj poszedł mail jeszcze na indywidualne adresy mailowe do panów posłów, więc polecałbym szybciej otwierać komputer - dodał rzecznik MZ. Ujawnił rozmowę z lekarzem Funkcjonujący od początku listopada na PGE Narodowym szpital tymczasowy jest filią Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Placówka dysponuje 500 łóżkami, z czego zajętych jest około 30. Dziennikarz "Polityki" Paweł Reszka, relacjonując rozmowę z jednym z lekarzy pracujących na PGE Narodowym, napisał w sobotę (21 listopada), że personel obiektu zakwaterowany został w pięciogwiazdowym hotelu Regent Warsaw Hotel, a na co dzień ma niewiele pracy. - Na Narodowym są nowoczesne respiratory, najdroższy sprzęt medyczny, ale prawie nie ma pacjentów. Niektórzy lekarze dyżurują w pustych sektorach. Zarobki personelu są wysokie, koszty funkcjonowania ogromne - powiedział rozmówca Reszki. Do zarzutów przedstawionych w rozmowie lekarza z dziennikarzem "Polityki" odniósł się w sobotę szef szpitala tymczasowego na PGE Narodowym dr Artur Zaczyński. Zapewnił, że lekarze pracujący w Szpitalu Narodowym mają co robić, a "jeżeli ktoś chciałby zaangażować się jeszcze mocniej w walkę z pandemią, bardziej niż w szpitalu tymczasowym, ma możliwość i prawo udzielać pomocy na Wołoskiej 137". Zaznaczył, że w kwestii kadry oraz liczby łóżek szpital jest "zorganizowany tak, że są w nim przygotowane łóżka gotowe do przyjmowania pacjentów, natomiast wielkość obsady personelu jest dopasowywana do aktualnych potrzeb wynikających z liczby przebywających w szpitalu pacjentów". Kierownik szpitala potwierdził, że starano się zapewnić lekarzom pracującym na Narodowym "jak najlepsze warunki bytowe - również korzystając z oferty PHH, który udostępnił naszym lekarzom swoje pokoje, jak to miało miejsce od początku pandemii".