Ponieważ władze od pewnego czasu miały wątpliwości co do tego, czy testy przeprowadzane przez laboratorium są wiarygodne, postanowiono to sprawdzić w nietypowy sposób. Do placówki, oprócz "normalnych" próbek, wysłano również te, które nie pochodziły od ludzi, ale zostały pobrane od kozy albo z... oleju silnikowego. "Na przykład cząstkę oleju opisaliśmy jako próbkę pochodzącą od 30-letniego Jabira Hamazy - wynik wyszedł negatywny. Próbki pobrane od chlebowca zostały przypisane 45-letniej Sarze Samweli. Tutaj wynik nie był jednoznaczny. Z kolei zakażenie koronawirusem wykryto u 26-letniej Elizabeth Anne, która w rzeczywistości była... papają" - powiedział prezydent Tanzanii John Magufuli. Jak podaje BBC, pozytywny wynik uzyskały również próbki pobrane od ptaka i kozy, natomiast wynik badania u królika był niejednoznaczny. Teraz sprawę testów ma zbadać komisja powołana przez ministerstwo zdrowia. Wyniki powinny być znane w przyszłym tygodniu. Prezydent zapewnił jednak, że laboratorium będzie dalej wykonywać testy na obecność koronawirusa. Ostatnie dane wskazują, że dotychczas w Tanzanii stwierdzono 480 przypadków SARS-CoV-2, zmarło z tego powodu 16 osób.