- Pojawiły się raporty, które pokazują, że nawet po wielu miesiącach od zaszczepienia redukcja ryzyka zakażenia jest znaczna. Ale nawet, gdy się zakazimy, nie chorujemy poważnie. W naszym organizmie nie dochodzi do tak eksplozywnego namnażania się wirusa - w efekcie jest go mniej w naszej ślinie i wydzielinach z dróg oddechowych. W ten sposób znacznie trudniej zarazić kogoś, kto jest obok nas - mówi prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odniósł się w ten sposób do pytania o kondycję organizmu po zaszczepieniu w sytuacji zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Naukowiec skomentował również pojawiające się w mediach informacje, dotyczące ewentualnej potrzeby szczepienia trzecią dawką. - Nie można wykluczyć scenariusza, że po jakimś czasie ta odpowiedź organizmu zacznie znikać. Na pewno nie będzie to okres 3-4 miesięcy - tak, jak przypuszczaliśmy na początku. Widzimy już, że ten okres będzie znacznie dłuższy. Wtedy faktycznie może być konieczność doszczepienia przynajmniej osób z grup ryzyka. Ale to jest kwestia, którą musimy jeszcze wyjaśnić. Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, by pozbierać więcej danych - mówi prof. Pyrć. Konieczna będzie trzecia dawka? Ekspert odniósł się też do daty ważności, która jest wpisana na "paszportach covidowych" - czyli dokumencie, który otrzymuje każda osoba w pełni zaszczepiona. - Data ważności nie oznacza, że po jej upływie szczepionka przestaje działać. Po upływie roku od szczepienia przyjdzie czas weryfikacji. Musimy się zastanowić, co dalej, bo dziś faktycznie nie wiemy, jak długo będziemy chronieni. Nie możemy dać gwarancji na 10 lat, ale rok wydaje się realistyczny. Jeżeli badania, które wciąż trwają - pokażą, że szczepienie utrzymuje efektywność, to trzecia dawka nie będzie konieczna u osób młodych. U osób starszych ja bym zakładał, że doszczepienie będzie korzystne, bo będzie chroniło przed ciężką postacią choroby. Ale czy to będzie na jesieni, czy za rok, czy za dwa? Na to pytanie odpowiedzieć nie potrafię - przyznał prof. Pyrć. Naukowiec przypomniał, że celem szczepień nie jest całkowite wyeliminowanie wirusa z otoczenia, gdyż jego zdaniem to się z pewnością nie uda. Celem jest zahamowanie pandemii.- Jeżeli po podaniu tych dwóch dawek lub szczepionce jednodawkowej faktycznie uda się zahamować pandemię i uda się zapobiec powikłaniom, i ciężkim przebiegom - to możliwe, że szczepionka będzie funkcjonowała tak, jak wszystkie dobrowolne szczepionki - czyli każdy będzie się mógł doszczepić i zabezpieczyć - prognozuje prof. Pyrć.Mówił o tym podczas debaty "Czy na każdego z nas działa szczepionka przeciw SARS-CoV-2? Jak to sprawdzić?", organizowanej przez FNP. Choroba jak pierwsza dawka Inni Eksperci podczas konferencji zgodnie przyznali, że osoby, które przechorowały SARS-CoV-2 i dodatkowo się zaszczepiły, są "super odporni". Mówili też, że sama choroba jest jak przyjęcie pierwszej dawki szczepionki, bo układ odpornościowy zapoznaje się z całą strukturą wirusa.- Tak działa pamięć immunologiczna, że każde następne zetknięcie się ze strukturą białkową wirusa będzie powodowało coraz większą odporność. Pacjent, który przechorował SARS-CoV-2 i przyjął dwie dawki szczepionki - spotkał się trzy razy z materiałem tego wirusa, a więc jego odpowiedź jest znacznie wyższa. U naszych pacjentów obserwujemy, że jest to odpowiedź nawet kilkunastokrotnie wyższa w porównaniu z tymi, którzy nie chorowali - powiedział prof. Piotr Trzonkowski, kierownik Katedry i Zakładu Immunologii Medycznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.