Uczelnia z Baltimore szacuje, że od wybuchu epidemii w Ameryce odnotowano już łącznie 12 mln 085 389 przypadków zakażenia COVID-19. Liczba ofiar śmiertelnych sięga 255 823. Zgodnie z danymi UJH na całym świecie z powodu wirusa zmarło do tej pory 1 mln 379 508 osób. Globalna liczba przypadków wirusa wynosi 58 mln 076 075. Wbrew pogarszającej się sytuacji i zaleceniom federalnych Centrów Kontroli Chorób (CDC), wielu Amerykanów nie chce zrezygnować z tradycyjnych podróży w długi weekend Święta Dziękczynienia (26 listopada). Koordynator grupy zadaniowej ds. koronawirusa w Białym Domu dr Deborah Birx zwróciła uwagę, że w porównaniu z wcześniejszymi miesiącami tempo wzrostu liczby zachorowań różni się teraz "dramatycznie". Wyjaśniała to CNN Esther Choo, profesor medycyny ratunkowej z Oregon Health & Science University. Mówiła, że COVID-19 rozprzestrzenia się szybciej i na większym obszarze. Niepokoiła się, ponieważ jej zdaniem zwalczanie pandemii może teraz trwać dłużej. Za mało testów. Zakażonych jest o wiele więcej W opinii ekspertki rzeczywista liczba przypadków wirusa jest prawdopodobnie o wiele wyższa niż zgłaszanych 12 milionów. Zbyt mało osób jest bowiem poddawanych testom. - Tak wiele stanów ma wskaźniki testów z wynikiem pozytywnym powyżej 20 proc. Oznacza to, że jesteśmy daleko w tyle co do oceny faktycznej sytuacji - argumentowała Choo w rozmowie z CNN. CDC ostrzegały przed podróżowaniem z okazji Święta Dziękczynienia i celebrowaniu z kimkolwiek spoza domownikami. Liczba przypadków wirusa bowiem gwałtownie rośnie. CDC podaje w nowych wytycznych, że ponad 50 proc. infekcji COVID-19 jest przenoszonych przez ludzi, którzy nie wykazują żadnych objawów. Urzędnicy służby zdrowia podejrzewają jednak, że wbrew ponawianym apelom wiele osób odwiedzi rodzinę i przyjaciół. Będą dalej rozprzestrzeniać pandemię. W drogę wyruszy nawet 50 mln Amerykanów Amerykańskie Stowarzyszenie Samochodowe (AAA) przewiduje co najmniej 10-procentowe ograniczenie liczby podróży w Święto Dziękczynienia w porównaniu z minionym rokiem. Byłby to największy roczny spadek od 2008 roku. Wciąż jednak w drogę wyruszy ok. 50 mln ludzi, z których blisko 95 proc. samochodami. Kilka osób indagowanych przez CNN na lotnisku im. Reagana w Waszyngtonie twierdziło, że czują się wystarczająco bezpiecznie, aby latać. - Rozumiem ryzyko, które podejmuję, ale chcę zobaczyć swoją rodzinę - tłumaczyła cytowana przez CNN Yasmine Dehghani, która leciała do Connecticut. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)