Nad dalszym losem magazynowanych dawek AstraZeneki intensywnie debatują przedstawiciele Białego Domu i amerykańskiej służby zdrowia. Według źródeł "The New York Times" część oficjeli skłania się ku przekazaniu niewykorzystanych dawek innym potrzebującym krajom, które dopuściły AstraZenekę do użytku. Spotka się to jednak ze sprzeciwem innej grupy amerykańskiej administracji. W rozmowy w sprawie dopuszczenia preparatu do użycia zaangażowani są również przedstawiciele koncernu AstraZeneca. Jak ujawniają, Waszyngton otrzymał prośby od innych państw, które chciałyby skorzystać z magazynowanych dawek szczepionki. - Zaapelowaliśmy do amerykańskiej administracji, by pozytywnie rozpatrzyła te wnioski - mówi przedstawiciel koncernu Gonzalo Viña. Tymczasem według doniesień magazynu, Biały Dom odrzucił jedną z próśb o przekazanie leku. Jak wskazuje "The New York Times", w jednej z fabryk w Ohio wyprodukowano około 30 milionów dawek szczepionki AstraZeneca. Kolejne dziesiątki milionów dawek mają znajdować się w fabryce w Baltimore. Preparaty zalegają w magazynach niewykorzystane, gdy tymczasem w wielu państwach brakuje szczepionek - czytamy. Dlaczego amerykańskie władze i Agencja Żywności i Leków zwlekają z dopuszczeniem AstraZeneki do użycia w Stanach Zjednoczonych? Wciąż trwają bowiem kliniczne testy preparatu. Choć szczepionka AstraZeneca została dopuszczona do użycia w kilkudziesięciu państwach na całym świecie, to w ostatnim tygodniu szczepienia tym preparatem wstrzymały między innymi Francja, Niemcy i Włochy. Wszystko to z powodu przypadków wystąpienia stanów zakrzepowo-zatorowych u pacjentów zaszczepionych tym preparatem. Europejska Agencja Leków w czwartek wyda zalecenie dotyczące stosowania szczepionki. Na razie agencja nie widzi jednak przeciwskazań w podawaniu preparatu.