Amerykańska uczelnia szacuje, że od wybuchu pandemii w USA zdiagnozowano łącznie 8 mln 631 158 przypadków zakażenia wirusem. Liczba ofiar śmiertelnych sięga obecnie 225 211. Szef personelu Białego Domu, Mark Meadows, powiedział w niedzielę w telewizji CNN, że Stany Zjednoczone "nie będą kontrolować" pandemii koronawirusa, ponieważ liczba przypadków w całym kraju rośnie. - Nie zamierzamy kontrolować pandemii. Będziemy kontrolować otrzymywanie szczepionek, środków leczniczych i innych metod łagodzenia skutków - powiedział Meadows w programie CNN "State of the Union." Pytany, dlaczego władze nie zamierzają opanować pandemii, Meadows odparł: "Ponieważ jest to zaraźliwy wirus, tak jak grypa". Dodał, że administracja Trumpa "stara się to powstrzymać". - Musimy upewnić się, że mamy odpowiednie czynniki łagodzące, czy to terapie, czy szczepionki, czy leczenie, aby upewnić się, że ludzie nie umrą z tego powodu - wyjaśnił Meadows. Zwolennicy Trumpa nie boją się wirusa CNN, powołując się na swoje źródła, zwraca uwagę, że sam Biały Dom stoi w obliczu potencjalnej drugiej fali epidemii COVID-19 po tym, jak co najmniej pięć osób z otoczenia wiceprezydenta Mike'a Pence'a uzyskało w ostatnich dniach w testach wynik pozytywny testów na obecność wirusa. Tymczasem nowa ankieta Pew Research Center, przeprowadzona w dniach od 6 do 12 października, wykazała wyraźną różnicę między republikanami a demokratami w tym, jaką wagę nadają pandemii koronawirusa. Tylko 24 proc. zarejestrowanych wyborców, którzy popierają republikańskiego prezydenta Donalda Trumpa, postrzega pandemię jako "bardzo ważną". Natomiast takie przekonanie wyraża 82 proc. zwolenników demokraty Joe Bidena. 84 proc. elektoratu Trumpa najbardziej niepokoi stan gospodarki. Zgadza się z tym 66 proc. sympatyków Bidena. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski