Zgromadzenie stanowe uchwaliło w piątek akt prawny stosunkiem głosów 107 za i 43 przeciw, a Senat Nowego Jorku zatwierdził stosunkiem 43:30. Ustawa utrzymuje około 100 nakazów odnoszących się do pandemii koronawirusa, które wydał dotychczas Cuomo, ale mają one pozostać pod ścisłym nadzorem legislacyjnym. "Myślę, że wszyscy rozumieją, gdzie byliśmy w marcu i gdzie jesteśmy teraz. Z pewnością widzimy potrzebę szybkiej reakcji, ale chcemy również przejść w kierunku systemu zwiększonego nadzoru i oceny" - komentowała cytowana przez stację CNBC przewodnicząca większości demokratycznej w Senacie Nowego Jorku Andrea Stewart-Cousins. Republikański senator Andrew Lanza zgłaszał obiekcje, że ustawa nie przeszkodzi Cuomo w jednostronnych działaniach i wydawaniu dyrektyw w sytuacjach nadzwyczajnych. - Gdybym wyznał komukolwiek dwa lata temu, że będziemy stać z boku i pozwolimy gubernatorowi decydować, że szkolni sportowcy nie mogą grać (...), ludzie powiedzieliby "jesteś szalony" - twierdził Lanza. Wysiłki ustawodawców z obu partii w celu ograniczenia władzy Como pojawiły się w następstwie dwóch skandali. Pierwszy wiązał się z zaniżaniem w statystykach liczby zgonów pensjonariuszy domów seniora, a drugi z zarzutami o molestowanie seksualne. Zaniżona liczba zgonów Stanowa prokurator generalna Letitia James w przedstawionym w styczniu raporcie stwierdziła, że administracja Cuomo zaniżała do 50 proc. liczbę zgonów w domach seniora spowodowanych przez COVID-19. W ogłoszonym w piątek oświadczeniu specjalny doradca gubernatora Beth Garvey przekonywała, że dane nie zmierzały do wprowadzenia w błąd opinii publicznej ani prawodawców. Jak uzasadniała podczas codziennych briefingów i w prasie podawano liczbę zgonów w domach seniorów. Zastrzegła, że uwzględniały ludzi, którzy tam umarli. - Powtarzano publiczne oświadczenia potwierdzające, że zgony poza placówką nie zostały wymienione (...) z powodu obaw związanych z możliwością podwójnego liczenia oraz dla konsekwencji i dokładności - podkreśliła Garvey. Zarzuty Bennett Tymczasem jedna z kobiet oskarżających Cuomo o molestowanie seksualne, Charlotte Bennett, zarzuciła mu w wywiadzie dla CBS, że kiedy w roku 2018 wprowadził obowiązkowe szkolenie pracowników na temat molestowania seksualnego, sam w nich nie uczestniczył. Powoływała się na zasłyszaną rozmowę jednej z współpracowniczek gubernatora żartującej, że zrobiła to w jego imieniu i dała mu do podpisania zaświadczenie o ukończeniu kursu. Według portalu The Hill biuro Cuomo zaprzeczyło kategorycznie, że taka rozmowa miała miejsce i zaznaczyło, że gubernator ukończył szkolenie online. Darmowy program - rozlicz PIT 2020 Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców