Stan krytyczny lotnictwa. "Raport" o niepewności podróżnych
Wracać czy nie wracać? To pytanie zadają sobie Polacy mieszkający za granicą. Tym bardziej, że powracających czekają testy albo kilka dni w izolacji. Branża lotnicza lotnicza liczy kolejne straty, bo tak źle nie było ani po zamachach 11 września w Stanach Zjednoczonych, ani po wybuchu wulkanu na Islandii. Reportaż Jacka Smaruja. Program "Raport" od poniedziałku do piątku o godz. 20.50 w Polsat News.
Covid zmienił wszystko - branża lotnicza przeżywa kryzys, jakiego jeszcze nie było. Reporterzy "Raportu" odwiedzili trzy lotniska, żeby pokazać, jak bardzo koronawirus wpłynął na rzeczywistość.
Na początek Lotnisko Chopina w Warszawie, czyli największy, międzynarodowy port lotniczy w Polsce.
- Jest dramatyczny spadek liczby lotów. Jeśli chodzi o październik 2020 roku, to spadek jest rzędu 81 procent. Czyli niecała jedna piąta podróżuje w tym momencie z Lotniska Chopina - powiedział Piotr Rudzki, rzecznik Lotniska Chopina w Warszawie.
Przed pandemią przez lotnisko przewijało się nawet 60 tysięcy pasażerów jednej doby - dziś jest to sześć do ośmiu tysięcy.
Sytuacja przekłada się na pieniądze - tylko do września samo lotnisko Chopina w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku już straciło 50 procent przychodów.
- Wynika to z kwestii niepewności pasażerów, czego mogą oczekiwać w kraju docelowym. Czy nie zdarzy się, że zostaną zamknięci, uwięzieni. Że nie będą mieli możliwości powrotu do kraju, że trafią na kwarantannę - powiedział Piotr Rudzki.
Faktycznie nie chodzi o strach przed zarażeniem, bo do tej pory na całym świecie na ponad miliard pasażerów było tylko kilkadziesiąt potwierdzonych przypadków zarażenia się COVID-19 właśnie w samolocie.
- Wszystkie badania pokazują, że w samolocie jest się trudno zarazić - zdecydowanie mocnej, można by powiedzieć, bardziej prawdopodobne jest to, że nas piorun strzeli na ulicy niż tym wirusem zarazimy się w samolocie - tłumaczył Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
W dniu, kiedy reporterzy odwiedzili lotnisko w podkatowickich Pyrzowicach, były z niego zaledwie dwa wyloty.
- W zeszłym roku mieliśmy 240 rejsów pod koniec listopada, w ostatnim tygodniu listopada 2020 roku zaledwie 27 - mówił Piotr Adamczyk, specjalista ds. kontaktów z mediami Katowice Airport.
Do tej pory zarządzający portami lotniczymi dostali 142 mln zł budżetowego wsparcia na częściowe pokrycie strat.
- Tarcze, które przygotował rząd, są bardzo pomocne dla nas, oczywiście, ale nie pokryjemy wszystkich naszych kosztów - wyjaśnił Piotr Rudzki.
Lotnisko w Łodzi straciło półtora miliona złotych w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.
- W okresie do października 2020 roku obsłużyliśmy zaledwie 71 tysięcy pasażerów. To jest spadek o 70 procent w stosunku do ubiegłego roku - tłumaczyła Wioletta Gnacikowska, rzecznik prasowa lotniska w Łodzi.
Mniej lotów to mniej wpływów. To musi mieć swoje konsekwencje.
- Zaraz na początku wiosennego lockdownu porozumiano się ze związkami zawodowymi, które zgodziły się, żeby wszystkim pracownikom obciąć pensję o 20 procent - dodała rzecznik.
LOT to największy polski przewoźnik. W porównaniu z ubiegłym rokiem wykonuje tylko co trzeci kurs. To aż o 70 procent lotów mniej.
- Nie było takiego kryzysu ani 11 września, ani po wulkanie - w zasadzie my, jako LOT, jeżeli jesteśmy z czymkolwiek to porównać, to z zawieszeniem lotów w stanie wojennym - tłumaczy rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski.
- Jesteśmy w stosunkowo dobrej sytuacji, jeżeli idzie o LOT - on zapewne w ciągu kilku tygodni ujawni razem z rządem wniosek do Komisji Europejskiej o pomoc publiczną. Udało mu się bez tej pomocy przeczekać - miał pieniądze własne, o czym nie informuje, też mamy tutaj do czynienia z kredytami - mówi Adrian Furgalski.
Rzecznik LOT-u zapewnia, że linie nie chcą tracić osób, które są profesjonalnie przygotowane. Zapewnia też, że na razie obyło się bez zwolnień.
- Pewnie wiele osób patrzy na tanie linie lotnicze, bo one mają od szeregu lat ponad 60 procent udziału w rynku, ale nie mam takich analiz, które by wskazywały, że Ryanair czy Wizzair zbankrutują. One zarabiały olbrzymie pieniądze, każda z tych linii ma około czterech miliardów euro w kieszeni i czekają na lepsze czasy - mówił Adrian Furgalski.
Ministerstwo Infrastruktury w mailu przesłanym do redakcji wylicza, że łączna strata branży lotniczej tylko w tym roku wyniesie miliard złotych, a łączny spadek liczby pasażerów w 2020 roku może sięgnąć ponad 80 procent.
Jak w takim razie będą wyglądały podróże w okresie świątecznym? Reporterzy zapytali o to Polaków mieszkających za granicą.
- Problem w tym, że próbowałyśmy zabukować loty na święta razem z koleżanką - i te loty były na 22-27 grudnia, Katowice i Warszawa, i wczoraj dostałyśmy informacje, że loty są odwołane - tłumaczy Karolina Chrząszcz.
- Bardzo bym chciała wrócić, ale nie mam pojęcia, jak to wyjdzie - mój lot może zostać odwołany w ostatniej chwili albo dowiem się, że po przylocie do Polski będzie na nas czekała kwarantanna, albo że już będę w samolocie i się tego dowiem - dodaje Paulina Godlewska.
- Jeżeli chodzi o loty na święta, przygotowaliśmy dodatkowe rejsy ze Stanów Zjednoczonych z Nowego Yorku i Chicago, i w drugą stronę, żeby pozwolić Polonii na odwiedziny w Polsce, i analizujemy na bieżąco trasy, gdzie jest popyt i będziemy zwiększać częstotliwość - mówi rzecznik PLL LOT.
Światowy rynek lotniczy znalazł się w największym kryzysie w historii. Szacuje się, że powrót do tej liczby pasażerów, która latała jeszcze rok temu, i odbudowa rynku potrwa... kilka lat.