1 września uczniowie wracają do szkół. Na niewiele ponad tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego Sławomir Broniarz został zapytany przez "SE", jak przygotować uczniów do nowego roku szkolnego, mając na uwadze drugą falę koronawirusa i grypę sezonową. "Apeluję do rodziców, aby sprawdzili, co może spotkać ich dzieci, gdy drzwi szkoły zostaną otwarte" - prosi szef ZNP. Mówi tez o maseczkach i środkach ochrony. "Szkoła będzie musiała zaopatrzyć się w dyspensery z płynem do dezynfekcji. Niektóre z placówek mają mieć jeden dozownik na szkołę, a to absurd! Nadal nie wiadomo, ilu uczniów będzie co dzień przyjmowanych do szkoły. W przedszkolu dzieci jest mniej, ale w szkole może być nawet 600 uczniów. W dobie walki z epidemią koronawirusa jest to wielkim wyzwaniem. Nie zmierzymy temperatury wszystkim dzieciom. To niemożliwe" - wskazuje. Jego zdaniem temperaturę powinni mieć mierzeni przynajmniej pracownicy szkoły. Broniarz podkreśla, że jest zwolennikiem noszenia maseczek przez uczniów. Zauważa tylko istotny problem. "To kuriozalne, że rozmawiamy o tym teraz, a nie trzy miesiące temu. Wówczas należało o tym dyskutować. Teraz mleko się rozlało. Włosi ogłosili, że potrzebują 11 mln maseczek na każdy dzień w szkole. Ktoś za to musi zapłacić. Jeżeli chodzi o Polskę to cztery mln maseczek na jeden dzień" - podkreśla. Szef ZNP sugeruje, że powinno się również zastanowić nad tym, czy w klasach uczniów nie rozdzielić między sobą pleksi. Więcej w "Super Expressie".