Największy udział osób, które wyzdrowiały z COVID-19, w stosunku do ogółu zakażonych jest obecnie w bytomskiej kopalni Bobrek, należącej do spółki Węglokoks Kraj. W poniedziałek rano zdrowych było już 480 pracowników tego zakładu, wobec 590 wszystkich zakażonych. Oznacza to, że ponad 80 proc. zarażonych pracowników pozbyło się koronawirusa. Pierwszy przypadek SARS-CoV-2 w kopalni Bobrek potwierdzono 25 marca, kolejnych kilkadziesiąt w następnych tygodniach. Pierwotnie kopalnia nie była ogniskiem wirusa - pierwsi górnicy zakazili się prawdopodobnie od członków swoich rodzin ze środowiska medycznego. Na początku maja w kopalni rozpoczęły się badania przesiewowe całej załogi, które ujawniły kilkaset nowych przypadków infekcji. W maju kopalnia na tydzień wstrzymała wydobycie węgla. Obecnie choruje jeszcze 110 pracowników, a siedmiu jest w kwarantannie. Dużą grupę 1002 ozdrowieńców potwierdzono także w największej węglowej spółce - Polskiej Grupie Górniczej, w której od początku epidemii zakażenie zdiagnozowano łącznie u 1813 górników. Pierwszy przypadek koronawirusa w PGG potwierdzono na początku kwietnia w kopalni Marcel w Radlinie. Kilka dni wcześniej zakażone okazały się być dwie pielęgniarki z punktu pierwszej pomocy przy kopalni Rydułtowy. Obecnie ponad 55 proc. wszystkich zakażonych w PGG to ozdrowieńcy, stopniowo powracający do pracy. Górnicy to 19,3 proc zakażonych w skali kraju Najmniej ozdrowieńców w stosunku do ogółu zakażonych jest w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW), gdzie zakażeń koronawirusem jest najwięcej w górnictwie. Obecnie - jak wynika z danych firmy - na 3341 pracowników spółki, ozdrowieńców jest w sumie 459, czyli ok. 13,7 proc. To głównie pracownicy kopalni Pniówek (448 osób), gdzie pierwsze zakażenia potwierdzono 26 kwietnia. Łącznie zakaziło się tam 1589 górników - to rekord w górnictwie. W kopalni Zofiówka jest obecnie dziewięciu ozdrowieńców na 1177 zakażeń, a w kopalni Jastrzębie Bzie - dwóch na 260 zakażonych. Ogółem - według danych spółek węglowych - w poniedziałek wśród górników było 1941 ozdrowieńców, wobec 5744 wszystkich zakażonych od początku epidemii pracowników kopalń, co stanowi niespełna 33,8 proc. całości. Górnicy to ponad połowa z przeszło 11 tys. wszystkich osób zarażonych w woj. śląskim i niespełna 19,3 proc. z prawie 29,8 tys. zakażonych w całej Polsce. 3012 osób w regionie wyzdrowiało - prawie dwie trzecie z nich to górnicy. W województwie z powodu COVID-19 zmarło dotąd 268 osób. Laboratoria w regionie zbadały dotąd pod kątem SARS-CoV-2 ponad 117,6 tys. próbek, a kolejne przeszło 87,1 tys. testów wykonano w ramach badań przesiewowych. Śląskie jest województwem o największej w Polsce liczbie potwierdzonych zakażeń. Priorytetem jest diagnostyka Przedstawiciele dotkniętych epidemią śląskich kopalń postulują wypracowanie mechanizmów umożliwiających - we współpracy z sanepidem - szybkie reagowanie, gdyby pojawiły się nowe przypadki koronawirusa. Chodzi przede wszystkim o możliwość pilnego przetestowania grupy pracowników, która miała kontakt z osobą zakażoną, a także skuteczne typowanie osób wymagających izolacji, by nie dopuścić do ponownego rozprzestrzenienia się wirusa. Polska Grupa Górnicza zdecydowała o zakupie za ok. 1,5 mln zł urządzeń diagnostycznych dla Interdyscyplinarnej Pracowni Diagnostyki Molekularnej katowickiego sanepidu. Sprzęt umożliwi wykonanie od jednego do dwóch tys. testów na obecność koronawirusa dziennie. Dzięki temu przebadanie pracowników jednej kopalni potrwa dwa dni. Wsparcie laboratorium ma zapewnić pracownikom grupy dostęp do szybkich testów - także w przyszłości, gdyby w kopalniach pojawiła się druga fala zakażeń. Pracownia ma w pierwszej kolejności pracować na potrzeby PGG. "Obecnie priorytetem jest dla nas diagnostyka pracowników, tak aby mogli jak najszybciej i bezpiecznie wrócić do pracy. Dlatego postanowiliśmy zaangażować się w tworzenie nowoczesnego laboratorium, które będzie pracować na potrzeby PGG, ale także całej społeczności Śląska" - wyjaśnił w poniedziałek prezes PGG Tomasz Rogala. Szybki dostęp do testów ma zagwarantować, że nie powtórzy się sytuacja z ostatnich tygodni, kiedy niektóre kopalnie stały się ogniskami szybko rozprzestrzeniającego się koronawirusa.