Rozczarowujące wyniki wcześniejszych testów szczepionki przeciwko COVID-19 firmy Curevac zostały w dużej mierze potwierdzone w ocenie końcowej, z której wynika, że preparat wykazuje we wszystkich grupach wiekowych skuteczność na poziomie zaledwie 48 procent. Koncern z Tybingi ujawnił dane dotyczące szczepionki w środę późnym wieczorem. Oznaczają one, że preparat jest znacznie mniej skuteczny niż substancje innych producentów. Curevac nadal może odgrywać rolę w walce z pandemią "Kierownictwo firmy Curevac jest jednak przekonane, że szczepionka może nadal odgrywać rolę w walce z pandemią" - pisze niemiecki dziennik biznesowy "Hahndelsblatt" i cytuje dyrektora generalnego Curevac Franza-Wernera Haasa, który podkreśla w komunikacie, że w ostatecznej analizie wykazano, że szczepionka "wnosi cenny wkład w zdrowie publiczne, w pełni chroniąc uczestników badania w wieku od 18 do 60 lat przed hospitalizacją lub śmiercią oraz z 77-procentowym wskaźnikiem skuteczności przed łagodną i ciężką progresją choroby. Wierzymy, że ten profil skuteczności stanowi ważny wkład w zarządzanie pandemią COVID-19 i radzenie sobie z dynamicznym rozprzestrzenianiem się wariantów wirusa". Niemiecka szczepionka Curevac. "Rozczarowująca skuteczność" "Handelsblatt" zwraca uwagę, że akcje Curevac na giełdzie we Frankfurcie niemal natychmiast spadły w czwartek rano o 17 proc. Cena zatrzymała się na poziomie około 51 euro.Dwa tygodnie temu prezes koncernu tłumaczył, że dane są wstępne i "mogą się zmienić". Twierdził także, że szczepionka CVnCoV jego firmy jest "niesprawiedliwie krytykowana", bo żaden inny preparat nie został przebadany na tak dużej liczbie wariantów wirusa. Stwierdził też, że konkurencyjne preparaty były badane znacznie wcześniej, mając na myśli, że nie było wtedy wariantów brytyjskiego i Delta, które różnią się od pierwotnego wirusa. Mało skuteczna szczepionka dla trzeciego świata? Firma Curevac ujawniła w czwartek, że prowadziła rozmowy z Unią Europejską na temat przyszłości preparatu. Komisja Europejska podpisała w listopadzie z producentem umowę, która zabezpiecza 405 mln dawek szczepionki z czego 180 mln - "opcjonalnie".Producent przyznał także, że trwają rozmowy z europejskim regulatorem rynku lekowego EMA. Także EMA przyznała, że mimo słabych wyników, będzie prowadzić analizy danych dotyczących szczepionki Curevac.Szczepionka Curevac "niesprawiedliwie krytykowana". Prezes firmy uzasadniaDyrektor generalny firmy Franz-Werner Haas powiedział agencji Reutera, że rozmowy te dotyczą tego, gdzie najlepiej wykorzystać preparat po jego zatwierdzeniu, w związku ze zobowiązaniem do jego dostarczenia. Firma podkreśla, że wiele krajów o niskich i średnich dochodach ma populację młodszą niż europejska. Tam szczepionka mogłaby zostać wykorzystana do zabezpieczenia populacji przed ciężkimi objawami COVID-19. - Chodzi o szerokie spojrzenie na szczepienia populacji światowej - powiedział prezes koncernu.Komisja Europejska potwierdziła, że prowadzone były rozmowy z Curevac, oraz że będzie czekać na zalecenia EMA. Według agencji Reutera przedstawiciel Komisji Europejskiej odmówił jednak komentarza. Akcja szczepień pod znakiem zapytania? Rząd RFN posiada pośrednio, poprzez państwowy bank rozwoju KfW, 16 proc. udziałów w Curevac. Berlin pierwotnie zakładał, że szczepionka Curevac zostanie włączona do krajowej akcji szczepień i w listopadzie zeszłego roku zamówił 20 mln dawek. Jednak ostatnio niemiecki resort zdrowia przestał oczekiwać dostaw tego preparatu. Koronawirus. EMA o szczepionce CureVac: Potrzebne dalsze analizyPreparat firmy Curevac to tzw. szczepionka mRNA - podobnie jak preparaty firm BioNTech/Pfizer (Niemcy/USA) i Moderna (USA). Europejska Agencja Leków (EMA) rozpoczęła w lutym przyspieszoną procedurę badania szczepionki Curevac. Firma z Tybingi udostępniła ostatnio EMA najnowsze wyniki testów swojego produktu. Z oficjalnych danych wynika, że np. szczepionka Pfizera po podaniu dwóch dawek zapewnia skuteczność 95 proc., Moderny - 94,1 proc., a AstraZeneki - 82,4 proc. Dane te różnią się w odniesieniu do wariantu brytyjskiego i Delta.