Wycieczkowiec nie został wcześniej wpuszczony do Malezji i Tajlandii z powodu ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa. Na statku były m.in. osoby, które niedawno przyjechały z dotkniętych epidemią krajów. Statek przybył do Singapuru we wtorek rano, a na ląd zaczęli schodzić pierwsi pasażerowie. Do północy z wtorku na środę wszystkim pasażerom zezwolono na opuszczenie statku - napisano we wspólnym komunikacie ministerstwa zdrowia, urzędu morskiego i portowego oraz rady turystyki Singapuru. Cudzoziemcy zabierani byli bezpośrednio na lotnisko lub do hoteli. Wszyscy obcokrajowcy opuszczą Singapur w ciągu najbliższych dwóch dni - dodano. Nie wspomniano, czy pasażerowie statku będą w hotelach poddawani obserwacji lub kwarantannie. Kapitan statku ponownie zadeklarował we wtorek rano, że żaden z pasażerów i członków załogi nie miał gorączki ani objawów infekcji dróg oddechowych. Singapurski dziennik "Staits Times" przypomina, że za złożenie fałszywej deklaracji grozi nawet pół roku więzienia. W komunikacie singapurskich urzędów nie podano liczby pasażerów statku. Według "The Straits Times", było ich 1631. Nie napisano, czy na ląd zeszli również członkowie załogi. Zgodnie z wcześniejszymi komunikatami władz stan zdrowia wszystkich pasażerów miał zostać sprawdzony przed ich zejściem na ląd. Osoby, które w ciągu ostatnich 14 dni były w krajach najbardziej dotkniętych epidemią, takich jak Włochy czy Korea Południowa, miały być pojedynczo badane przez lekarzy licencjonowanych przez ministerstwo zdrowia Singapuru.