Choć w sobotę odnotowano dwa pierwsze zgony pacjentów zarażonych koronawirusem w Singapurze, rząd nie zmienił wcześniejszej decyzji w sprawie placówek edukacyjnych. Jak poinformowały wspólnie singapurskie ministerstwo edukacji oraz rozwoju społecznego i rodzinnego, w szkołach zostaną zastosowane szczególne środki ostrożności. Uczniowie i pracownicy, którzy podczas ferii podróżowali, pozostaną na dwutygodniowej kwarantannie. Według ministerstwa edukacji, dotyczy to jednak mniej niż 10 proc. z nich. Ci z uczniów, którzy będą musieli zostać w domach, mają uczestniczyć w zajęciach online. Uczniowie, którzy pójdą do szkoły, będą spędzali czas wyłącznie z osobami ze swoich klas, a wszystkie zajęcia łączone zawieszono na dwa tygodnie. Władze zastrzegły, że miejsca w klasach zaaranżowano osobno, jak podczas egzaminów, a wszystkie osoby przebywające w szkołach będą przestrzegać "najwyższych standardów higieny". Przygotowano też specjalne pomieszczenia dla uczniów, którzy poczują się gorzej. "Zamknięcie szkół zakłóciłoby życie pracujących rodziców" Odpowiadając na obawy wyrażane w mediach społecznościowych, szef resortu edukacji Ong Ye Kung podkreślił w niedzielę na Facebooku, że zamknięcie szkół zakłóciłoby życie pracujących rodziców, którzy mają ograniczone możliwości zorganizowania opieki nad swoimi dziećmi. "Chodzi tu zwłaszcza o rodziców pracujących w służbie zdrowia i kluczowych usługach" - napisał minister. Dodał, że jednym z celów wprowadzanych przez inne resorty ograniczeń w podróżach do i z kraju, jest upewnienie się, że codzienne życie mieszkańców, w tym praca, korzystanie z restauracji i uczestniczenie w lekcjach będzie mogło być kontynuowane. "Najmłodsi mniej podatni na zakażenie" Jak podkreślił minister, "najmłodsi są mniej podatni na zakażenie nowym koronawirusem od dorosłych". Władze dodały, że nie zanotowano dotąd żadnego przypadku zakażenia w szkole. Z powodu pandemii koronawirusa obcokrajowcy bez prawa pobytu w Singapurze nie będą mogli wjechać ani podróżować tranzytem przez ten kraj od wtorku czasu lokalnego. Tomasz Augustyniak