Policja przekonuje niezmiennie, że sobotni strajk przedsiębiorców był nielegalny, i podkreśla, że jego uczestnicy najpierw na placu Defilad, a później w drodze przed Pałac Prezydencki łamali obowiązujące przepisy i zakaz gromadzenia się. Na pytanie, dlaczego kordony policji pojawiły się dopiero w pobliżu Pałacu Prezydenckiego i tam dochodziło do zatrzymań, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak odpowiada: "Nie możemy pozwolić na to, żeby osoby przemieszczały się w nieskończoność, w pewnym momencie trzeba po prostu zatrzymać dane zgromadzenie". Spośród 7 zatrzymanych dwie osoby były poszukiwane, trzy odmówiły podania swoich danych, jedna zatrzymana została za znieważenie policjanta. Z kolei inicjator protestu i kandydat na prezydenta Paweł Tanajno został zatrzymany za - zdaniem policji - naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Dojść miało do tego - jak podał rzecznik KSP - w dwóch różnych miejscach, a chodziło m.in. o szarpanie i popychanie policjantów. Według informacji przekazanych przez policję, poza Pawłem Tanajno wszyscy zatrzymani zostali już zwolnieni do domów. "Obecnie przebywa on w pomieszczeniu dla zatrzymanych. Mamy 48 godzin od zatrzymania na wykonanie z nim czynności i przekazanie materiałów do sądu. Zgodnie z przepisami, o zatrzymaniu została poinformowana prokuratura, poinformowano także adwokata na żądanie" - przekazał nadkom. Sylwester Marczak. Dodał, że Tanajno złożył zażalenie na zatrzymanie. Jak informował Onet, lider protestu zadzwonił w trakcie manifestacji na numer alarmowy i zgłosił, że jest "obywatelem na spacerze i właśnie został otoczony przez 200 policjantów". Edyta Bieńczak, Mariusz Piekarski Czytaj na stronie RMF24.pl