Kłopoty finansowe tych osób są poważne. Według ankiety instytutu Kantar na zlecenie Postbank, 2,6 proc. Niemców ponosi w czasach epidemii koronawirusa tak ogromne finansowe straty, że zagrożona jest ich egzystencja. Dane te podała gazeta "Welt am Sonntag". Zgodnie z danymi podanymi w raporcie, ponad trzy miliony Niemców traci na kryzysie znacznie, a 14,4 proc. musi pogodzić się z niewielkimi cięciami. Generalnie rzecz ujmując, łącznie jedna piąta niemieckiego społeczeństwa musi radzić sobie w czasach epidemii, mając do dyspozycji mniejszy budżet niż przed kryzysem. Sytuacja trzydziestolatków bardzo trudna Jak wskazują wyniki przeprowadzonego badania, w najtrudniejszej sytuacji znalazły się rodziny i osoby w wieku od 30 do 39 lat. Spośród gospodarstw domowych z trzema osobami niemal co trzecie (30,4 proc.) musi zmierzyć się z kłopotami finansowymi. W grupie osób w wieku 30-39 lat problem dotyczy nawet 37 proc. Spośród tych osób 6,8 proc. musi się obawiać o swoją egzystencję. Wyższe podatki dla najbogatszych? Ze względu na sytuację finansową spowodowaną epidemią koronawirusa, wicekanclerz i minister finansów Niemiec Olaf Scholz (SPD) chce podwyższyć podatki dla najbogatszych. Obywatele, którzy "zarabiają bardzo, bardzo dużo, powinni mieć nieco większy wkład" - powiedział Scholz berlińskiej gazecie "Tagesspiegel am Sonntag". "Pozostaje to naszym celem i z całą pewnością znajdzie się w naszym następnym programie wyborczym" - dodał. W tym kontekście Scholz powołał się na program wyborczy z 2017 roku, w którym SPD postulowała, by najwyższy próg podatkowy wynosił 45 proc., a także domagała się wprowadzenia podatku dla najbogatszych. Ten podatek w wysokości 3 proc., nałożony na najwyższy próg podatkowy, miałby być płacony w przypadku osób samotnych od opodatkowanego dochodu w wysokości 250 tys. euro. Pandemia koronawirusa a solidarność Na pytanie, czy taki podatek miałby być pewnym gestem solidarności w dobie koronakryzysu, Scholz odpowiedział: "Chodzi o uczciwy i sprawiedliwy system podatkowy". Według wicekanclerza Niemiec pandemia koronawirusa pokazała, jak ważna jest solidarność. "Mam nadzieję, że o tym nie zapomnimy. Pamiętam jeszcze dokładnie, jak po kryzysie finansowym niektórzy spośród tych, którzy byli beneficjentami miliardowego wsparcia pochodzącego z systemu podatkowego, zachowywali się, jakby byli panami uniwersum i jakby pomoc innych nie była im potrzebna". Zamiarem Scholza jest zatem ustalenie na arenie międzynarodowej czegoś w rodzaju globalnego minimalnego opodatkowania. Uważa za absurdalne pomysły, "by akurat tym, którzy zarabiają kilkaset tysięcy euro rocznie, obiecywać teraz obniżenie podatków". Lewica zgodna z Scholzem co do zasady Wiceszef klubu Lewicy w Bundestagu Fabio De Masi poparł co do zasady takie żądanie. "Potrzebujemy zarówno odciążenia tych, którzy mają niskie i średnie dochody, jak i odstępowania majątku w przypadku multimilionerów i miliarderów" - stwierdził. Najwyższa stawka podatkowa powinna zostać uskuteczniona "później niż dziś, ale powinna zostać podwyższona". "Decydujące nie jest jednak to, co widnieje na plakatach wyborczych SPD, ale w dzienniku ustaw" - tłumaczył De Masi. "Z tego względu SPD powinna jasno powiedzieć, z kim chce w Niemczech przeprowadzić sprawiedliwy podział obciążenia - oprócz Lewicy nie widzę wielu możliwości". AFP/gwo/Redakcja Polska Deutsche Welle