W sobotnim wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika "El Pais" Guterres powiedział, że warunkiem powrotu do normalności jest dobra koordynacja działań państw świata w walce z pandemią. Guterres zaznaczył, że istnieje też pesymistyczna wizja rozwoju sytuacji, która może spełnić się w przypadku braku wzajemnej współpracy państw świata. Zaznaczył, że może ona przynieść nie tylko "katastrofę dla półkuli południowej", ale też "depresję ekonomiczną na całym świecie, trwającą od 5 do 7 lat". Sekretarz generalny ONZ przyznał, że w bliżej nieokreślonej przyszłości konieczne będzie przestudiowanie zarówno genezy pojawienia się SARS-CoV-2, szybkiego rozprzestrzeniania się wirusa na świecie, jak też działań podjętych przez poszczególne kraje i Światową Organizację Zdrowia (WHO) w walce z pandemią. "Who nie jest uzależniona od Chin" Jednocześnie polityk podkreślił, że nie ma żadnych krytycznych uwag pod adresem kierownictwa WHO, w tym rzekomego uzależnienia od Chin, co sugerował m.in. prezydent USA Donald Trump. "Znam ludzi z WHO i nie są oni kontrolowani przez żaden kraj. Zawsze działali w dobrej wierze, aby osiągnąć najlepszą koordynację działań pomiędzy krajami członkowskimi" - ocenił Guterres. Były lider portugalskiej Partii Socjalistycznej (PS) przyznał, że choć WHO mogła podczas walki z pandemią popełnić błędy, to zaznaczył, że organizacja ta "nie pomagała Chinom w ukrywaniu rzeczywistej sytuacji". "WHO chciała mieć na początku pandemii dobre relacje z Chinami. Chciała zapewnić sobie z nimi współpracę" - dodał. Guterres stwierdził, że obecnie potrzebne jest "przywództwo światowe", które pomogłoby w sposób efektywny zwalczyć pandemię. Portugalczyk nie wyjaśnił jednak czy międzynarodową koordynacją walki z koronawirusem miałaby się zająć ONZ, czy też inna powołana do tego instytucja. "Konieczne jest uniknięcie konsolidacji G2, czyli światowego ładu na bazie dwóch supermocarstw, USA i Chin" - podsumował Guterres i wskazał, że rola UE w "światowym przywództwie" nie może zostać zmarginalizowana.