Do zdarzenia doszło w Bielsku Podlaskim. Zgodnie ze zwyczajem kościoła prawosławnego, którego zmarły był wyznawcą, rodzina zorganizowała panichidę. Zwyczaj ten polega na pożegnaniu zmarłego w jego domu przed właściwym nabożeństwem w cerkwi. Zgodnie z tradycją w domu mężczyzny zjawiło się mnóstwo żałobników. - W pewnym momencie synowa zmarłego odebrała telefon. Stała obok, widziałam, jak w jej oczach pojawiają się łzy. Gdy skończyła rozmowę, wyszła przed dom i powiedziała wszystkim zebranym, żeby się rozeszli do domów. Dzwonił sanepid, żeby zamknąć trumnę i wyprosić wszystkich. Okazało się bowiem, że u zmarłego wykazano koronawirusa - relacjonuje portalowi bielsk.eu jedna z uczestniczek uroczystości. Sanepid poinformował rodzinę, że zmarły 80-latek był zakażony koronawirusem. Nakazał także przerwanie pogrzebu i poinformował, że ciało odbierze zakład komunalny. Mężczyznę pochowano dzień później bez udziału rodziny i żałobników. Bliscy zmarłego trafili na kwarantannę. "Teść źle się poczuł" - Teść źle się poczuł. Miał temperaturę 39,4 i kłopoty z oddychaniem. Szwagierka zadzwoniła po pogotowie. Odmówili jej przyjazdu i nakazali zgłoszenie się do ambulatorium. Zadzwoniła tam. Lekarka też odmówiła jego przyjęcia (...). Nikt nie chciał ani do niego przyjechać, ani przyjąć w szpitalu czy ambulatorium - zdradza synowa 80-latka. Mężczyźnie został przepisany antybiotyk, według rodziny - bezskuteczny. Po wizycie domowej lekarza 80-latka zabrano do szpitala. - Karetka zabrała teścia około godziny 15. Ponoć najpierw położyli go na zakaźnym, później na wewnętrznym. A między godz. 19 a 20 dostaliśmy telefon, że teść nie żyje - mówi synowa. Jak zaznacza, lekarz wystawiający akt zgonu wyraził zgodę na normalny pogrzeb. Synowa podkreśla, że dopytywała, czy teść nie miał koronawirusa. - Usłyszeliśmy, że nie ma koronawirusa i możemy bez obaw normalnie odebrać ciało - mówiła. Brak wyniku, brak zakażenia Jak donosi portal bielsk.eu, mężczyźnie po przyjęciu do szpitala zlecono test na koronawirusa. Pacjent zmarł jednak przed wynikami testu i potraktowany został jako osoba niezakażona. Szpital wydał ciało rodzinie. Po uzyskaniu wyników sanepid wszczął odpowiednie procedury i powiadomił rodzinę. - Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby nie doszło do rozprzestrzeniania się wirusa - mówi Ewa Tarasiuk z sanepidu w Bielsku Podlaskim. Zobacz również: Koronawirus. Najnowsze dane na temat zakażeń i zgonów w Polsce