Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu orzekł, że fryzjer, który ostrzygł klienta trzy dni po zamrożeniu gospodarki, nie musi płacić 10 tys. zł grzywny. "Choć wyrok jest nieprawomocny, zdaniem prawników otwiera drogę do podważania słonych kar nakładanych w czasie lockdownu przez sanepid. Wyrok mówi, że lockdown został wprowadzony bezprawnie, otwiera też drogę do żądania odszkodowań przez przedsiębiorców, którzy ciągle cierpią na wprowadzanych przez rząd ograniczeniach w prowadzeniu działalności. Zgodnie z konstytucją mogło to nastąpić tylko w ustawie, a nie w rozporządzeniu" - czytamy w "Rzeczpospolitej". 22 kwietnia ubiegłego roku za niezastosowanie obowiązku czasowego ograniczenia działalności gospodarczej fryzjer otrzymał od sanepidu karę w wysokości 10 tys. złotych. "W chwili podjęcia interwencji przez policję H. L., jak i jego klient, nie stosowali się do obowiązku zakrywania ust. i nosa. Po zakończonej interwencji skarżący zaprzestał działalność i zamknął zakład" - czytamy w serwisie mycompanypolska.pl. Fryzjer otrzymał mandat w wysokości 500 złotych a potem 10 tys. złotych kary. Złożył skargę do WSA w Opolu. Powoływał się przede wszystkim na brak możliwości złożenia wyjaśnień, bo jak tłumaczył, tego dnia w zakładzie znalazł się tylko w celu przygotowania dokumentacji do ZUS. Jego klient miał być tylko znajomym, którzy przyszedł na pogawędkę i przy okazji fryzjer podciął mu włosy. Sąd uznał, że skarga złożona przez fryzjera jest zasadna, ale z innych przyczyn. Zdaniem sądu wprowadzenie obostrzeń na mocy rozporządzenia nie może być podstawą do wymierzenia kary. "Zgodnie z tym artykułem ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny" - brzmi uzasadnienie.