- Staramy się podejmować decyzje z wyprzedzeniem, ale nie zawsze można - powiedział Wojciech Andrusiewicz w "Nowym Dniu z Polsat News". "Ta decyzja musiała zostać podjęta" - Obserwowaliśmy wyniki z tego tygodnia - tak, jak cała Europa i świat obserwują swoje wyniki - i podejmujemy decyzje. Jak widzimy, Brytyjczycy poinformowali, że ta epidemia przebiega nie tak, jak ich czarne scenariusze, ale gorzej - powiedział rzecznik resortu zdrowia. Jak zauważył, niektóre decyzje podejmowane są w ostatniej chwili, aby uniknąć eskalacji zakażeń. - To jest trudna decyzja dotycząca szeregu ludzkich spraw. Dotycząca rodzin, naszych indywidualnych międzyludzkich kontaktów, odczuć, ale także biznesów. To jest trudna decyzja, ale ona musiała zostać podjęta - powiedział Andrusiewicz. Według Andrusiewicza nie należy spodziewać się, że we wtorek (3 listopada) po otwarciu cmentarzy ruszą na nie tłumy ludzi. - Nie sądzę, by we wtorek wszyscy gremialnie wzięli urlopy i wyjechali na cmentarze - powiedział. - Ta decyzja dotycząca weekendu i poniedziałku likwiduje problem zatłoczonych cmentarzy. Myślę że te wizyty trochę się teraz rozłożą. Także na kolejny weekend - ale nie będzie kumulacji - dodał. "Dynamika pandemii spadła" Andrusiewicz odniósł się też do nowych danych o koronawirusie. - Na początku tygodnia obserwowaliśmy coś, co było naszym czarnym scenariuszem, czyli wzrost wykładniczy. Oznacza to dwukrotny wzrost zakażeń w ciągu 10 - 14 dni. Mieliśmy 2,5 tys., 2,7 tys. nowych zakażeń odnotowanych w poniedziałek i we wtorek. Potem liczba ta spadała - powiedział rzecznik resortu zdrowia. Jego zdaniem pod koniec tygodnia nasilenie liczby nowych przypadków spadło. - Prawie 22 tys. nowych zakażeń to duża liczba, ale zobaczmy ten przyrost dobowy, bo to jest najistotniejsza rzecz. Tutaj mamy w granicach 300 nowych zakażeń więcej niż wczoraj. Dynamika spadła z 2700 do 300. To może dawać nadzieję, że ta transmisja zwolni. Ale to nie jest jeszcze moment, w którym powinniśmy się cieszyć - zaznaczył. Mimo to Andrusiewicz uważa, że ustabilizowanie tempa przyrostu liczby nowych przypadków może uspokoić sytuację. - Jeśli będzie przyrost liczby nowych przypadków od 300 do 1000 nowych przypadków dziennie, to nie jest jeszcze zły scenariusz - dodał rzecznik.