- Widzimy, że wzrosty zaczynają się stabilizować. Po okresie w którym mieliśmy 60-70 proc. tydzień do tygodnia, dzień do dnia, dzisiaj, porównując wtorek do wtorku mamy w granicach 10,5 proc. wzrostu - mówił rzecznik MZ. - Wzrosty nadal są, ale widzimy, że coraz wolniej przybiera ta fala. Zbliżamy się do jej szczytu. Widzimy to też po testowaniu. Tak jak wcześniej liczba przeprowadzonych testów zdecydowanie rosła z dnia na dzień, tak w tej chwili tych testów mamy stabilną liczbę w granicach 10-13 tys. i nie ma zbyt dużych wzrostów - dodał. Rzecznik resortu zdrowia powiedział, że zespoły ratownictwa medycznego nie odnotowują gwałtownego wzrostu liczby zakażonych osób transportowanych do szpitali. - To około 200-300 osób - dodał. Wczoraj, w poniedziałek 1 sierpnia, odnotowano 618 zakażeń koronawirusem. Nikt nie umarł z powodu COVID-19. Przed tygodniem, 26 lipca MZ poinformowało o 5 108 przypadkach. Nie odnotowano żadnego zgonu. Nowe przypadki koronawirusa. Andrusiewicz: Pod respiratorami około 40 osób Jak poinformował Wojciech Andrusiewicz w szpitalach znajduje się obecnie około 2200 osób. - Pod kątem zajętości łóżek covidowych te wzrosty również są coraz mniejsze. Nie wykluczone, że nie dojdziemy nawet do granicy zajętych 4-5 tys. łóżek - mówił. Dodał, że duża liczba pacjentów jest w stanie lekkim. - Pod respiratorami mamy w granicach 40 osób. Większość zakażonych pacjentów wymaga jedynie lekoterapii, nie tlenoterapii - dodał. Nowe przypadki koronawirusa. Dzienny raport Ministerstwa Zdrowia W codziennym raporcie publikowanym o 10:30 resort zdrowia poinformował o 5649 nowych zakażeniach. 1006 przypadków to ponowne zachorowania. Zmarły 22 osoby - 4 wyłącznie z powodu COVID-19 i 18 z powodu współistnienia COVID-19 z innymi chorobami. Od początku pandemii odnotowano 6 075 927 zakażeń. Zmarło 116 592 chorych. Prof. Simon dla Interii: Przypadków dziennie jest nawet osiem razy tyle - Oficjalne dane to jest lipa. Potwierdzone przypadki to osoby, które zgłosiły się do systemu ochrony zdrowia z określonymi dolegliwościami. To pacjenci, których lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej skierowali do szpitali lub by kupili test w aptece. Przypadków jest dziennie od pięciu do ośmiu razy więcej niż te, które są oficjalnie potwierdzane. Pozostali mają po prostu minimalne objawy albo nie mają ich w ogóle, zakażają się na krótko, nie mają problemów, ale mogą zarażać innych. Dane przekazywane przez Ministerstwo Zdrowia to zarejestrowane, objawowe przypadki. Przecież nikt bezobjawowy nie będzie się testował, a masowych badań przesiewowych się nie robi, zresztą po co, to nie Chiny - mówił w rozmowie z Interia profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.