- Jeśli porównamy dane tygodniowe to obserwujemy spadek dynamiki zakażeń - powiedział rzecznik resortu zdrowia. Dodał, że "jest ona wciąż na plus, ale to już jest w tej chwili 24 proc. i porównując to do danych z poprzednich tygodni, to ona znacząco opada. Zaznaczył, że w Podlaskiem i Lubelskiem "spadki dynamiki są dwucyfrowe". Przypomniał, że "mamy w tej chwili ponad 75 proc. zajętych łóżek, ale w części województw ta zajętość wyhamowuje, w a dwóch mamy spadki". Czwarta fala koronawirusa w Polsce. Ile zmarło zaszczepionych? - Jesteśmy bardzo blisko szczytu zakażeń - ocenił, przytaczając dane dotyczące liczby testów. - O tym świadczy też malejąca liczba ognisk w szkołach i uczniów objętych kwarantanną - uznał. Mówiąc o zgonach w ciągu ostatniej doby, zaznaczył, że 75 proc. osób zmarłych nie było zaszczepionych. Dodał, że z "pozostałych 25 proc. zaszczepionych, 82 proc. to osoby z wielochorobowością i upośledzoną odpornością".- W szpitalach przebywa 19 332 pacjentów z COVID-19, w tym 1687 chorych podłączonych jest do respiratorów - podało w piątek Ministerstwo Zdrowia. Dla pacjentów z COVID-19 przygotowano 25 261 łóżek i 2293 respiratory.Ministerstwo przekazało, że na kwarantannie przebywa 783 716 osób. Resort podał też, że wyzdrowiało dotąd 2 955 478 zakażonych. Wiceminister zdrowia dla Interii: Szczyt zakażeń w przyszłym tygodniu - Szczyt czwartej fali będzie w przyszłym tygodniu. Aktualnie wzrosty nowych zakażeń nie są tak duże jak wcześniej. Mieliśmy takie tygodnie, że te wzrosty tydzień do tygodnia były na poziomie 100 proc. - mówił w rozmowie z Interią wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Jak dodał, wiele osób zgłasza się do szpitali zdecydowanie zbyt późno. - Lekarze mówią, że pacjenci najczęściej zgłaszają w 10-12 dobie, kiedy wiele leków dedykowanych pacjentom z COVID-19 już nie działa. Musimy zdecydowanie wcześniej kontaktować się z lekarzem - zaapelował wiceminister. Andrusiewicz: Czwarta fala jest falą osób niezaszczepionych - Czwarta fala jest falą osób niezaszczepionych, ale także falą chorujących i dzieci, a średni wiek dziecka hospitalizowanego wynosi w granicach 5-6 lat, dlatego ważne będzie też szczepienie najmłodszych - przekonywał w piątek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.Pytany podczas konferencji prasowej, kiedy dzieci w wieku 5-11 lat będą mogły być w Polsce szczepione przeciwko COVID-19, skoro w czwartek Europejska Agencja Leków dała na takie szczepienia zielone światło, Andrusiewicz przyznał, że agencja "uznała szczepionkę za bezpieczną i skuteczną", ale przypomniał, że "to nie jest ta sama szczepionka, to nie jest ta sama linia produkcyjna, co szczepionek dla osób dorosłych".- Dzisiaj wszystko na to wskazuje będzie zatwierdzenie tej decyzji przez Komisję Europejską. Bo przypomnę, że tę decyzję Europejskiej Agencji Leków musi zatwierdzić Komisja Europejska - powiedział. Szczepienia dzieci 5-11. "Skierowania już od poniedziałku" Rzecznik MZ zapewnił, że polska strona jest przygotowana do tego, "żeby od przyszłego tygodnia, już od poniedziałku, wystawiać skierowania dla dzieci w wieku 5-11 lat".- Pierwsze szczepionki mają do nas jednak przyjść w okolicach połowy grudnia, to jest 1,1 mln szczepionek. Czynimy obecnie starania, aby termin dostaw przyspieszyć i byśmy mogli zacząć szczepić dzieci wcześniej - poinformował.- Na pewno wspólnie z ministrem edukacji i nauki podejmiemy dość szeroką kampanię skierowaną do rodziców, nie do dzieci. Nie będzie to kampania reklamowa, będzie to kampania informacyjna przedstawiająca, jak skuteczne i jak bezpieczne są szczepionki dla naszych dzieci. A biorąc pod uwagę, że czwarta fala, poza tym, że jest falą osób niezaszczepionych, to jest też falą chorujących dzieci. Widzimy, że średni wiek dziecka hospitalizowanego jest w granicach pięciu, sześciu lat. Dlatego ważne będzie też szczepienie najmłodszych - podkreślił Andrusiewicz.Na uwagę dziennikarzy, że wielu rodziców nie chce szczepić nawet 12-latków Andrusiewicz odparł: "Nie każdy rodzic decyduje się na zaszczepienie przeciwko grypie, nie każdy rodzic zdecyduje się nawet na szczepienie obowiązkowe i najlepszym, co można zrobić - bo przecież nie zmusimy rodzica do zaszczepienia dziecka, bo to nie na tym polega - to przekonywać argumentami merytorycznymi".