- Zakomunikowane w czwartek decyzje o luzowaniu obostrzeń od 1 lutego uważam za słuszne. Handel, muzea i galerie sztuki można przy obecnych statystykach epidemicznych otworzyć. Dokładnie takiej, jak podjęta, decyzji spodziewałem się także wobec szkół. Rząd chce jeszcze poczekać i sprawdzić efekty powrotu do szkół uczniów z klas I-III - powiedział Sutkowski. Czego zabrakło? Podczas czwartkowej konferencji szefa MZ zdaniem eksperta zabrakło perspektywy dla wielu branż. Wymienił m.in. branżę turystyczną, gastronomiczną i hotelarską. - Mam obawy, czy brak zarysowanej perspektywy dla tych branż nie spowoduje niekontrolowanego buntu. Więcej - niestety spodziewam się, że spowoduje. To byłby dramat. Takie niekontrolowane otwarcie bije w powagę państwa i samych branż. Przede wszystkim jest bardzo groźne z epidemiologicznego punktu widzenia - wskazał Sutkowski. Lekarz rodzinny, uwzględniając swoje kontakty w resortach rządowych, ma przekonanie, że nastąpi pewne doprecyzowanie w tym zakresie w krótkim czasie. - Sądzę, że taki jasny komunikat jest potrzebny i będzie. Można pokazać perspektywę po 14 lutego. Można powiedzieć, co się stanie wówczas, i już wypracować reżim sanitarny, który musi towarzyszyć takim otwarciom. Można zwołać przedsiębiorców na różnego rodzaju spotkania. Dialog, dialog, dialog. To konieczne, bo ten granat, jakim będzie poluzowanie bez zasad, trzeba jakoś rozbroić - dodał Sutkowski. Powrót do szkół Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych ocenił, że do tej pory nie widać negatywnych skutków powrotu dzieci z klas I-III do szkół. - Oby tak pozostało. Wówczas będą możliwe bardziej śmiałe ruchy. Wszyscy znamy już zasady reżimu sanitarnego. Te można nawet zaostrzyć w kinach, teatrach czy restauracjach. Zmęczenie prowadzących takie miejsca musimy zrozumieć i wyjść mu naprzeciw - dodał.