Na antenie Radia Plus Ryszard Terlecki był pytany o samopoczucie w związku z tym, że we wtorek wicemarszałek Sejmu otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. - Na razie chodzę z lekkim kaszlem, objawów nie mam - powiedział Terlecki. Zobacz też: Ryszard Terlecki zakażony koronawirusem. Był dziś w Sejmie Zapytany o zarzut opozycji, że pojawił się na posiedzeniu Sejmu po wykonanym teście, Terlecki podkreślił, że "to oczywiście kłamstwo". Przypomniał, że wśród pracowników Sejmu są osoby zakażone koronawirusem. - Szefowa Kancelarii Sejmu zarządziła wobec tego testy dla pracowników, ale zaproponowała je także członkom Prezydium Sejmu, ponieważ to oni najczęściej mają kontakt z pracownikami. Parę osób z prezydium zdecydowało się zrobić testy - mówił wicemarszałek Sejmu. Jarosław Kaczyński zrobił test? Jak również wyjaśnił Terlecki, te testy zostały przeprowadzone po głosowaniach. - To był test, który szybko wykazuje wynik i po 20-30 minutach okazało się, że mój dał wynik pozytywny - powiedział. Jak zapewnił, "wtedy na salę już nie wrócił ani nie miał kontaktu z nikim". Pytany, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński, który podczas posiedzenia Sejmu siedział obok niego, miał wykonany test, szef klubu PiS powiedział, że "test powinno się robić parę dni po kontakcie z osobą zakażoną, bo inaczej może nic nie wykazać". - Nie wiem, czy osoby, które miały ze mną kontakt przed wykonanym tekstem, poddały się testom. Wiem, że dzisiaj w Sejmie mają być kolejne testy dla posłów, którzy zechcą się sprawdzić - mówił Terlecki. Zapytany, czy w związku z tą sytuacją w Sejmie powinna wrócić możliwość zdalnego głosowania, Terlecki odpowiedział, że "pani marszałek będzie to z pewnością rozważać". - W tej chwili wśród posłów są nieliczne przypadki zakażenia. To jeszcze nie jest powód, żeby wrócić do zdalnego głosowania. Ale czwarta fala rośnie, więc być może taka konieczność się pojawi - wyjaśnił.