Wicemarszałek Terlecki pytany przez polskatimes.pl o to, dlaczego tzw. ustawa Czesława Hoca o weryfikacji covidowej, nie była procedowana na tym posiedzeniu Sejmu powiedział, że stało się tak z różnych powodów. - Jednym z nich jest to, że ulegała ona w trakcie przygotowań wciąż zmianom i modyfikacjom. I właściwie w tej chwili nie wiem, jaki ma ostateczny kształt ta, która jeszcze wciąż jest w Sejmie. Po drugie - mówiąc, że nie będziemy wymagać dyscypliny, równocześnie jednak wysłuchaliśmy argumentów przeciwko i staraliśmy się doprowadzić do takiej sytuacji, żeby ci, którzy się sprzeciwiają ustawie, byli nie jakąś częścią znaczącą klubu. Po trzecie - właściwie wszyscy jesteśmy przekonani, że nie wszyscy, ale większość z nas jest przekonana, że nie należy stosować przymusu szczepień, a w każdym razie zbyt szeroko. To są powody, dla których ta sprawa się przeciąga - mówił Terlecki. Jak zauważył, "optymiści mówią, że pandemia słabnie, co by oznaczało, że w ogóle nie będzie to konieczne". - Pesymiści mówią, że dopiero wszystko jest przed nami i wtedy być może jakieś obostrzenia będą możliwe. Na razie mamy dwa tygodnie na to, żeby przed następnym posiedzeniem Sejmu zastanowić się, jaki kształt powinna mieć ta ustawa - dodał wicemarszałek. Terlecki: Chcieliśmy poznać argumenty tych, którzy się z nami nie zgadzają Dopytywany, czy wpływ na to, że ustawa nie jest teraz procedowana, miało spotkanie z grupą posłów klubu PiS, która się jej sprzeciwiała, Ryszard Terlecki odparł: - Chcieliśmy poznać argumenty tych, którzy się z nami nie zgadzają, nie wiem, czy oni chcieli poznać nasze, trwała długa dyskusja, wymienialiśmy opinie. Dodał, że grupa tak zdecydowanie się sprzeciwiająca szczepieniom jest bardzo niewielka. - Nie zagraża też naszej większości. Więc jak mówię - przed następnym posiedzeniem Sejmu, będziemy ustalać, czy to będzie nowy kształt ustawy, czy ta ustawa będzie jeszcze trochę modyfikowana. Zobaczymy - powiedział Terlecki. - W przestrzeni publicznej taka opinia, jak oni prezentują, jest jednak obecna - także obecna wśród naszych wyborców, więc to oczywiście musimy traktować poważnie - podkreślił. Terlecki powiedział też, że jest wielu posłów, którzy sprzeciwiają się przymusowi. - Ja też w gruncie rzeczy do nich należę, choć jeżeli by sytuacja zdecydowanie się pogorszyła, groziłoby to jakimś załamaniem funkcjonowania służby zdrowia, to być może trzeba by pomyśleć wtedy o jakichś bardziej radykalnych działaniach - zadeklarował.