Od września podstawowym modelem pracy w szkołach mają być zajęcia stacjonarne. Będzie też możliwy model mieszany: dyrektor szkoły po uzyskaniu zgody organu prowadzącego i na podstawie pozytywnej opinii sanepidu może zadecydować, że część dzieci lub klas będzie uczęszczać do szkoły w tradycyjnej formie, a część uczyć się na odległość. Przy większym zagrożeniu epidemiologicznym w grę wchodzi też przejście całej szkoły na edukację zdalną. 13 postulatów ZNP Podczas wtorkowej konferencji prasowej szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz przedstawił stanowisko Prezydium Zarządu Głównego ZNP w sprawie bezpiecznego powrotu do szkół, składające się z 13 punktów. Jednym z nich jest postulat, aby dyrektorzy szkół w porozumieniu z organem prowadzącym i bez konsultacji z sanepidem decydowali o organizacji pracy szkoły - czy będzie to powrót do tradycyjnej nauki stacjonarnej, czy odbędzie się on od 1 września, czy później, a także czy przejść (również bez zgody sanepidu) na edukację hybrydową. "ZNP uznaje, że skoro minister edukacji scedował cały proces decyzji na dyrektora szkoły, to decyzje o organizacji nowego roku szkolnego i momencie rozpoczęcia roku szkolnego w sposób tradycyjny powinien podejmować dyrektor szkoły po uzgodnieniu z organem prowadzącym. Jednocześnie oczekujemy, że dyrektorzy będą suwerenni w podejmowani tych decyzji, a nie będą musieli tego konsultować ze stacjami sanitarno-epidemiologicznymi. Gdyby każdy dyrektor poza czerwoną strefą miał obowiązek opiniowania swoich decyzji z sanepidem, mogłoby to doprowadzić do kompletnego chaosu i wręcz zablokowania sanepidu" - wskazał Broniarz. Domagają się większych środków ZNP domaga się też zwiększenia nakładów na finansowanie szkół, badań przesiewowych pod kątem koronawirusa i bezpłatnych szczepień przeciwko grypie dla nauczycieli, a także pełnego doposażenia szkół w środki ochrony - płyn do dezynfekcji i maski o wysokiej ochronie. Broniarz zauważył, że zapowiadane 50 mln masek wystarczą szkołom na 10 dni. "Oczekujemy, że pracownicy będą wyposażeni w maski, przyłbice, płyny do dezynfekcji i nie stanie się to kosztem nauczycieli" - stwierdził. Związek domaga się też doprecyzowania wytycznych i przepisów o organizacji pracy szkoły, bo obecne, ogólne wytyczne powodują, że w każdej szkole będzie obowiązywał inny regulamin i inne zasady. Broniarz zwrócił uwagę, że po reformie poprzedniej minister edukacji Anny Zalewskiej ponad 100 tys. nauczycieli pracuje w więcej niż jednej placówce, co oznacza, że w każdym miejscu pracy będą musieli się stosować do innych procedur. "Atmosfera niepewności" ZNP chce też zdefiniowania w przepisach pracy zdalnej. "To są najistotniejsze punkty. Jest ich 13. Szkoda, że nowy rok szkolny będzie rozpoczynał się w atmosferze niepewności. Cieszy mnie, że są dwie szkoły w Białymstoku, które nie zgłaszają wątpliwości i uwag" - ironizował szef ZNP, robiąc aluzję do poniedziałkowej wizyty ministra Dariusza Piontkowskiego w dwóch szkołach w woj. podlaskim. Pytany o szkolenia dla nauczycieli, Broniarz przypomniał, że w czerwcu wiceminister edukacji informował, że przeszkolonych będzie 30 tys. nauczycieli i 600 dyrektorów szkół. "Nie słyszeliśmy o tym, by te szkolenia były realizowane. Wiem, że MEN miał przeznaczyć 50 mln zł na ten cel, w tym 8 mln zł na promocję. Mam nadzieję, że takie szkolenia się odbyły, bo taka potrzeba jest. Natomiast nie ulega wątpliwości, że wolelibyśmy, by w miejsce tych szkoleń pojawił się sprzęt kupiony dla szkół, wypożyczony dla nauczycieli i uczniów. W przypadku edukacji hybrydowej i zdalnej jest to niezbędne" - powiedział. Broniarz poinformował, że stanowisko Prezydium Zarządu Głównego ZNP zostało we wtorek skierowane do premiera Mateusza Morawieckiego. "Chcemy, żeby rząd, mając tydzień na decyzję w paru obszarach, zabrał głos i podjął oczekiwane przez środowisko nauczycieli decyzje" - stwierdził.