Dyrektor naczelny Niemieckiego Związku Miast i Gmin Gerd Landsberg podkreślił też, że takie nastroje "będą się pogłębiać, ponieważ do połowy czerwca - a może nawet do końca czerwca - w punktach szczepień na przykład w Nadrenii Północnej-Westfalii nie będą dostępne terminy szczepień wstępnych". Dopiero w okolicach lata na niemieckim rynku pojawi się wystarczająca dla wszystkich liczba szczepionek. Od tego tygodnia do akcji szczepień w RFN włącza się ponad 6 tys. lekarzy zakładowych. Ale oni również odczują brak preparatów, gdyż przez pierwszy tydzień dostaną tylko 702 tys. dawek szczepionki. Od poniedziałku również dzieci od 12. roku życia są wśród osób uprawnionych do skorzystania ze szczepień. Obrońcy praw pacjentów krytycznie odnoszą się do zniesienia priorytetów w szczepieniach, wskazując, że wiele szczególnie narażonych na zakażenie COVID-19 osób nadal nie jest zaszczepionych. - Zapowiedziane przez federalnego ministra zdrowia Jensa Spahna 80 milionów dawek szczepionek w drugim kwartale pozostanie czystą iluzją, a wiele "osób chorych i należących do szczególnie narażonych grup zawodowych nadal nie otrzymało propozycji szczepienia - powiedział "Rheinische Post" szef niemieckiej fundacji ochrony pacjentów Eugen Brysch. Ponadto - jego zdaniem - włączenie lekarzy zakładowych w kampanię szczepień już teraz, zwiększy konflikt. - Bo przy ponad 400 punktach szczepień i 35 tys. praktyk nie brakuje punktów szczepień, ale samych szczepionek. Dla pacjentów jest to druzgocący znak. Podczas gdy lekarze pierwszego kontaktu mogą im dostarczyć tylko dziesięć dawek szczepionki tygodniowo, firmy obok natychmiast zaopatrują się w tysiące fiolek - twierdzi Brysch.