Zapytany w Plus Radiu czy w środę padnie kolejna psychologiczna granica - 10 tys. zakażeń koronawirusem, Müller odparł, że tak. - Ponad 10,4 tys. zakażeń dzisiaj, które zostały zaraportowane z ostatnich badań. To jest ponad 24 proc. więcej niż tydzień temu - powiedział rzecznik rządu. - Dynamika zakażeń rośnie i niestety widzimy, że ona w najbliższym czasie zwalniać nie będzie - dodał. Sytuacja inna niż przed rokiem Rzecznik rządu dopytywany o wprowadzanie ograniczeń w związku ze wzrostem liczby zakażeń zwracał uwagę, że sytuacja jest inna niż rok temu m.in. ze względu na to, że wiele osób zostało zaszczepionych przeciw COVID-19 i dlatego mniej osób jest hospitalizowanych przy takiej samej liczbie zakażeń jak przed rokiem. - Jeżeli chodzi o potencjał wzrostu tych hospitalizacji siłą rzeczy jest mniejszy, bo 60 proc. społeczeństwa zostało zaszczepionych - powiedział Müller. Zaznaczył jednak, że nie zmienia to faktu, że w tej chwili "czynnikiem, który będzie brany pod uwagę najbardziej jest liczba hospitalizacji na danym terenie i wydolność systemu zdrowia". Chodzi o to - mówił - by zapewnić maksymalną możliwość funkcjonowania życia społecznego i gospodarczego, ale jest też próg wydolności służby zdrowia na danym terenie, po którego przekroczeniu ograniczenia mogą być wprowadzane. Dopytywany co w sytuacji gdy ta wydolność się wyczerpie, rzecznik odparł, że w tym zakresie mamy doświadczenia z zeszłego roku, czyli "ograniczenie limitów osób w danych miejscach, ograniczenia w funkcjonowaniu działalności w wybranych sektorach". "Bardzo nie chcemy zamykać kin i restauracji" - Jest to wariant, który oczywiście jest w dalszej perspektywie brany pod uwagę, ale bardzo nie chcielibyśmy go wprowadzać - powiedział Müller pytany o zamykanie kin czy restauracji. Wskazał też, że rząd stawia teraz na uruchamiania oddziałów covidowych i "ewentualnie w pierwszej fazie limity, które mogłyby być wprowadzane w poszczególnych obszarach". - Natomiast jest to wariant, który odkładamy jednak na dalszy plan. Ważniejsze jest w tej chwili stawianie oddziałów covidowych, aby te wszystkie osoby, które zachorują, miały odpowiednią opiekę i przede wszystkim zachęcanie do szczepień - powiedział rzecznik rządu. Kraska: Chorują głównie niezaszczepieni Z kolei wiceminister zdrowia Waldemar Kraska oznajmił w rozmowie w TV Republika, że wyniki dotyczące nowych zakażeń, które resort zdrowia ogłosi w środę przed południem, "powinny napawać dużą refleksją, jeżeli chodzi o przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa i podejścia do szczepień". Kraska podkreślił, że jest coraz więcej nowych przypadków zakażeń koronawirusem. - Dzisiaj także będzie niechlubny rekord, bo w ciągu doby kolejnych 707 pacjentów zostało przyjętych do polskich szpitali. W tej chwili już ponad 8 tys. pacjentów jest w polskich szpitalach zakażonych COVID-19. Mamy sygnały, że tych pacjentów niestety przybywa i to już nie tylko w tych województwach wschodnich - dodał. Wiceminister zwrócił uwagę, że generalnie na COVID-19 chorują osoby niezaszczepione. - Większość to są osoby, które są niezaszczepione, także osoby dość młode. Wiele osób młodych musi korzystać z terapii, która jest ostatnią deską ratunku w przypadku niewydolności układu oddechowego. To są osoby bardzo młode 29, 31 lat i niestety niezaszczepione - wskazał. Jak dodał, "epidemia upomina się o te osoby", które mieszkają w województwach o najniższym wyszczepieniu. - Żebyśmy osiągnęli odporność populacyjną, muszą zaszczepić się osoby, które do tej pory się nie zaszczepiły. Są to osoby z przedziału najczęściej między 20. a 50. rokiem życia. Z tego przedziału najwięcej osób trafia w tej chwili do polskich szpitali - mówi Kraska. Zaapelował przy tym o szczepienie się. - Zróbmy ten krok. Pójdźmy do punktu szczepień. To nic nie kosztuje, a zwiększa bezpieczeństwo nasze i naszych bliskich - dodał wiceminister.