26-letni mężczyzna został zatrzymany przez policję. Usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy fałszowania zaświadczeń medycznych, a drugi usiłowania oszustwa przynajmniej 10 osób przez wprowadzenie ich w błąd - twierdził, że sprzedaje oryginalne szczepionki. Prokuratura dla tego człowieka chciała aresztu - sąd odmówił. Śledczy nie zgadzają się z tą decyzją i będą się odwoływać. Prokuratura na podstawie materiałów dziennikarskich ma kontynuować śledztwo. Nie chce - przynajmniej na razie - badać próbek cieczy. Dziennikarska prowokacja Z informacji dziennikarzy "Raportu" wynika, że w sprawę zaangażowane są najważniejsze służby w Polsce. Niewykluczone, że w wyjaśnienie całej sprawy włączy się sam Pfizer. Ujawniona przez nas historia - to pierwszy przypadek na świecie - wyprowadzenia na rynek - podrobionej szczepionki, tak bardzo przypominającej oryginał. Śledztwo rozpoczęło się w drugiej połowie stycznia, m.in. od informacji w mediach - dziennikarze "Raportu" dotarli do młodego człowieka z Katowic, który oferował szczepionki. Reporterzy podczas prowokacji dziennikarskiej kupili od 26-letniego mężczyzny fiolkę, w której miała być szczepionka Pfizera. Beata Glinkowska i Jacek Smaruj wcielili się w role pracowników dużej firmy. Ich zadaniem był zakup kilkudziesięciu dawek szczepionki. - Załatwię ile chcecie. Dla mnie to żaden problem - mówił handlarz dziennikarzom raportu. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek powiedziała, że mężczyzna został zatrzymany we wtorek. Do sądu trafił wniosek o aresztowanie podejrzanego. Co zawierała ampułka, którą kupili dziennikarze "Raportu"? Odpowiedź w poniższym materiale wideo: