Zajęcia zdalne w szkołach uczniowie będą mieli do 22 grudnia. Od 23 grudnia do 3 stycznia jest przerwa w nauce w związku ze Świętami Bożego Narodzenia. Od 4 do 17 stycznia - zgodnie z zapowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego - będą trwały ferie zimowe w całym kraju. "Wszystko zależy od nas" Minister edukacji, zapytany w piątek w TVP Info, jak długo będzie trwało nauczanie zdalne, zapowiedział, że "po 17 stycznia, czyli po zakończeniu tych planowanych ferii w jednym terminie, mamy nadzieję wrócić, przynajmniej stopniowo, do nauczania stacjonarnego". - Wszystko zależy od rozwoju pandemii koronawirusa, od tego, czy powstrzymamy ten rozwój. Wszystko zależy zatem od nas, szanowni państwo, od naszej odpowiedzialności. Od tego również, czy będziemy zwracać uwagę tym ludziom, którzy wychodzą na ulicę na demonstracje, że oni tak naprawdę każdą swoją demonstracją oddalają powrót naszych dzieci do trybu stacjonarnego w szkołach - powiedział. O propozycji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Minister był również proszony o komentarz do jednej z propozycji Strajku Kobiet. We wtorek (24 listopada) podczas konferencji prasowej przedstawicielki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet poinformowały, że powołują "osoby moderatorek, które będą siecią działaczek Strajku, będą służyć swoim wsparciem, gdy będzie potrzebna ingerencja w rozmowy między dziećmi a rodzicami, którzy zmuszają je do uczestnictwa w obrządkach religijnych czy w lekcjach religii". - To jest wolny kraj, można sobie postulować. Największą bzdurę można postulować, to nie znaczy, że można ją następnie realizować. Nie można realizować nawet najmniejszej bzdury, która jest sprzeczna z prawem. Na tym polega praworządność w Polsce - skomentował Czarnek. Ocenił, że tego rodzaju mediacje pomiędzy rodzicami a dziećmi w kwestiach nauczania religii są sprzeczne z polskim prawem. Powiedział, że na takie sytuacje będzie reagował minister edukacji i nauki oraz kuratorzy. Dodał, że reagować będzie także rzecznik praw dziecka, "który dokładnie wie, że musi stać na straży dziecka przed demoralizacją między innymi, a to byłoby po prostu demoralizowanie, bo odcinanie dziecka od wartości wyznawanych przez rodziców, a przecież to rodzice mają prawo do wychowania zgodnie ze swoim światopoglądem".