Ogłoszonej w końcu ubiegłego tygodnia "totalnej kwarantannie" w siedmiomilionowej stolicy kraju, Santiago de Chile towarzyszy wzrost napięcia politycznego. Prezydent Sebastian Pinera, który już po pierwszych przypadkach zachorowań na COVID-19 nadzór nad ścisłą i rygorystycznie pilnowaną kwarantanną powierzył siłom zbrojnym, ogłosił w niedzielę: "Przygotowujemy jednorazową pomoc: paczki z żywnością i innymi najbardziej niezbędnymi artykułami dla 2,5 mln najuboższych chilijskich rodzin i rodzin z klas średnich", dla tych, którzy wskutek pandemii znaleźli się w szczególnie trudnej sytuacji. W niespełna 24 godziny po konferencji prasowej prezydenta, w poniedziałek, doszło w stolicy do protestów przeciwko gwałtownie pogarszającej się sytuacji materialnej uboższej większości mieszkańców Chile. O tych wydarzeniach poinformowały niemal wszystkie media Ameryki Południowej, mimo iż protesty nie miały masowego charakteru. Relacjonowały m.in. akcję policji, która użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego przeciwko setce mieszkańców Bosque (Lasku), osiedla najbiedniejszych mieszkańców stolicy na południowym skraju Santiago. Transparent, pod którym demonstrowali, głosił: "Rząd od 3 marca, tj. od wybuchu pandemii, nie uczynił nic konkretnego, aby pomóc bezrobotnym i najuboższym". Drugi protest, którego świadkami byli mieszkańcy stołecznej metropolii w trzecim dniu kwarantanny, to wypisane ogromnymi literami świetlnymi hiszpańskie słowo "HAMBRE" ("Głód"). Pojawiło się o zmierzchu na wysokiej wieży Towarzystwa Telefonicznego w Santiago i było widoczne z odległości wielu kilometrów. "Nie protestujemy przeciwko kwarantannie, protestujemy przeciwko głodowi" - wyjaśnili dziennikarzom autorzy napisu. Pierwszy przypadek koronawirusa wykryto w Chile 3 marca. Od tego czasu bezrobocie, które w pierwszym kwartale bieżącego roku utrzymywało się na poziomie nieco ponad 8 proc., wzrosło na początku maja do 12 proc. CEPAL - Komisja Ekonomiczna dla Ameryki Łacińskiej i Karaibów - prognozuje, że w tym roku m.in. wskutek COVID-19 w strefie skrajnego ubóstwa znajdzie się w regionie 34,7 proc. ludności. Rząd chilijski zadeklarował w poniedziałek, że "pragnie pomóc materialnie 70 proc. najbardziej potrzebujących w kraju" i po obliczeniach skorygował niedzielną obietnicę Pinery - paczki z żywnością otrzyma 1,8 mln najbardziej potrzebujących pomocy chilijskich rodzin.