Sestili, cytowany w niedzielę przez media, powiedział: "Jesteśmy w pełnej fazie wzrostu zakażeń, które podwajają się co około siedmiu dni. W zeszłym tygodniu przyrost ten wynosił 151 procent". Jego zdaniem na podstawie analizy przyrostu stwierdzanych przypadków ich liczba w drugim tygodniu stycznia może osiągnąć 400 tysięcy. Zastrzegł zarazem: "Ale nie będziemy w stanie ich wszystkich zarejestrować, bo nasza zdolność wykonywania testów nie jest tak wysoka". Podawane liczby będą zaniżone W ostatnich dniach we Włoszech wykonuje się ponad milion testów dziennie. Zdaniem analityka danych, aby stwierdzić tak wysoką liczbę zakażeń, trzeba by robić około 2 miliony testów na dobę. Dlatego, jak uważa Giorgio Sestili, podawane liczby dotyczące skali epidemii będą zaniżone. - Nie będziemy wiedzieli, ile jest przypadków, a obraz epidemii może być oparty wyłącznie na hospitalizacjach - zauważył w rozmowie z Ansą. W obecnej sytuacji, powiedział, nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy nadejdzie szczyt zakażeń. Można natomiast, zdaniem Sestiliego, przedstawić hipotezę, zgodnie z którą pod koniec stycznia z powodu zakażeń w izolacji we Włoszech może być od 7 do 12 milionów osób z prawie 60-milionowej ludności. Jako pozytywny aspekt aktualnej sytuacji przedstawia się w prasie wyniki badań, wskazujące, że 98 procent stwierdzanych teraz zakażeń ma przebieg łagodny lub bez objawów.