Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę, że badania laboratoryjne potwierdziły 8694 nowe zakażenia koronawirusem. Najwięcej wykryto ich na Mazowszu - 1400. Zmarło 279 osób. Zobacz cały środowy raport. Tydzień wcześniej liczba nowych zakażeń wynosiła 6930. Wówczas zaraportowano 360 zgonów. - Obecne wzrosty nie są jeszcze powiązane z ostatnio zdjętymi restrykcjami. To za szybko. To efekt otwarcia galerii handlowych - w dużej mierze. Póki co te liczby nie są jeszcze bardzo wysokie. Jakiś czas temu powiedziałbym, że rozwój sytuacji zależy od rozsądku ludzi. Teraz zacząłem w ten rozsądek wątpić - podkreślił prof. Gut. Wirusolog dodał, że przekroczenie 10 tysięcy zakażeń dziennie powinno być lampką ostrzegawczą. Nie przesądził jednak, czy trend wzrostu jest trwały, a także, do jakiego punktu może dojść. - To zależy od bardzo wielu czynników. Duża liczba zakażeń na Mazowszu wynika z tego, że to tzw. mieszalnia transportowa. Tu są największe dworce, lotniska, największy ruch i największa mobilność. Z czego wynika wzrost na Warmii i Mazurach? Konieczna byłaby bardzo szczegółowa analiza. Być może na prowincji wiele osób nie stosuje się do zasad DDM (dystans, dezynfekcja, maseczki - red.). Dopóki w danym środowisku nie ma osoby zakażonej - nie ma problemu. Gdy się pojawi - wszyscy wizytujący osiedlowy sklep, w którym nawet ekspedientka nie ma maseczki, mogą być narażeni, a zachorowania masowe - ocenił prof. Gut. Pytany o korelację procesu szczepień z nowymi zakazami ekspert wskazał, że obecnie można mówić tylko o ochronie indywidualnej. - Niestety, za mało jest nadal zaszczepionych, aby mogło to mieć wpływ. Do tego nawet osoba zaszczepiona jest chroniona przed chorobą w 95 procentach. Efekt szczepień tak szybko nie będzie więc widoczny - ocenił prof. Gut.