Wirusolog pytany przez "Super Express", jak można rozwiązać problem rodziców narzekających, że nie mają z kim zostawić dzieci, które w normalnym trybie uczęszczałyby do podstawówki, zwrócił uwagę, że "w związku z tym, iż dzieci zostały w domach, to mobilność rodziców uległa ograniczeniu". Według niego "to zjawisko korzystne". - Na tę chwilę nie widzę szans, aby otworzyć szkoły i pozwolić na swobodne uczęszczanie starszych dzieci do szkół - zaznaczył. Tymczasem przedstawiciele rządu informują, że powrót dzieci do szkół to priorytet, jeśli chodzi o luzowanie obostrzeń. - Jeśli tendencja spadkowa pod względem zakażeń się utrzyma i będzie już ewidentna końcówka trzeciej fali, to jeszcze w kwietniu do nauczania stacjonarnego wrócą uczniowie przedszkoli, pewnie również klas I-III szkół podstawowych. Mam nadzieję przynajmniej na hybrydowe nauczanie pozostałych uczniów klas szkół podstawowych - mówił szef MEiN Przemysław Czarnek. Wysokie miejsce Polski w rankingu zgonów Prof. Włodzimierz Gut był pytany także, czy popiera utrzymanie obowiązujących zasad przez rząd. Ocenił, że "zagrożenie epidemiczne nie jest wyeliminowane, więc obostrzenia muszą pozostać". - Oczywiście im więcej osób zostanie zaszczepionych, tym łatwiej będzie luzować obostrzenia. Musimy pamiętać, że Polska plasuje się na wysokim miejscu w rankingu zgonów - podkreślił. Odpowiadając na pytanie, dlaczego tak źle wygląda sytuacja, jeśli chodzi o zgony, gdyż 700-800 osób, które dziennie umierają z powodu koronawirusa, to ogromne liczby, wirusolog stwierdził, że "pacjenci trafiają do lekarza, gdy jest za późno". - Dlatego ważne, aby szybko reagować. Kiedy zauważymy u siebie pierwsze objawy, należy niezwłocznie skontaktować się z lekarzem - zaapelował.