Ministerstwo Zdrowia podało w czwartek (12 listopada), że badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 u kolejnych 22 tys. 683 osób. Ostatniej doby wykonano 57,2 tys. testów. - Dzisiejszy raport pokazuje, że pierwsze obostrzenia widocznie coś dają. Poczekajmy jeszcze na dane jutrzejsze, bo wczoraj było święto, ale tendencja z ostatnich dni jest taka, że rzeczywiście dynamika wzrostu hamuje. Kolejna partia obostrzeń, bo jej efektu jeszcze nie widzimy, powinna przynieść spadek nowych przypadków — poniżej granicy 20 tysięcy. Jeżeli one zadziałają, to taki efekt powinniśmy zaobserwować pod koniec kolejnego tygodnia - powiedział wirusolog. Zdaniem prof. Guta teraz jest czas na jeszcze poważniejsze podejście do sprawy i przestrzeganie obostrzeń oraz zaleceń. W jego ocenie dobre sygnały dotyczące działania poprzednich środków zapobiegawczych powinny tym bardziej wspomóc społeczeństwo w racjonalnym podejściu do epidemii. - Musimy przestrzegać tych zasad. Nie mamy innego wyjścia. Jeżeli postąpimy odwrotnie — znów będziemy mieli górkę. Tylko wtedy nie wiadomo, czy wytrzyma ją służba zdrowia - stwierdził wirusolog. "Gdy tak zrobimy, szybko przegramy" Przestrzegł także przed przedwczesnym ogłaszaniem sukcesu. - Nie jest teraz pora na to, żeby odtrąbić wygraną. Gdy tak zrobimy, szybko przegramy walkę z epidemią - dodał prof. Gut. Najwięcej przypadków zaraportowano w czwartek w województwie śląskim - ok. 3,9 tys. Najmniej w woj. lubuskim - 688. Nowe przypadki dotyczą osób z województw: śląskiego (3 911), wielkopolskiego (2 232), małopolskiego (2 132), dolnośląskiego (1 847), mazowieckiego (1 746), łódzkiego (1 528), podkarpackiego (1 276), pomorskiego (1 114), kujawsko-pomorskiego (1 083), podlaskiego (943), warmińsko-mazurskiego (915), opolskiego (844), lubelskiego (831), świętokrzyskiego (825), zachodniopomorskiego (768) i lubuskiego (688). Z powodu COVID-19 zmarły 52 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 223 osoby. Łącznie to 275 pacjentów.