"To jest bardzo błędne sformułowane: w Polsce nie zachorowało (ponad 27 tys. osób - przyp. red.), tylko tyle zostało zidentyfikowanych jako zakażonych. Nie ma to nic wspólnego z liczbą chorych. (...) Porównajmy, ile wykonywaliśmy testów na początku, a ile wykonywały tamte kraje (takie jak Hiszpania - przyp. red.). Nie wolno nam się porównywać, patrzymy na siebie, walczmy skutecznie z epidemią" - apeluje gość Marcina Zaborskiego. "Wszystkie kraje w Europie mają za sobą przynajmniej pierwszy szczyt zachorowań. U nas tego szczytu nie widać, a świadczy to jednak o tym, że ta nasza walka z wirusem nie jest do końca skuteczna" - dodaje prof. Andrzej Matyja. I podkreśla jeszcze raz: "Jeśli przez ostatnie trzy dni, a tak naprawdę od rozpoznania pierwszego pacjenta zero, nie ubywa liczby zakażonych - nie świadczy to dobrze o skuteczności walki z epidemią". "Należałoby się zastanowić nad zasadnością funkcjonowania uzdrowisk i sanatoriów w takim wymiarze jak do tej pory. Żeby uzdrowisko było wyłącznie dla ludzi, którym leczenie przywróciłoby zdrowie, żeby nie były to darmowe wczasy dla wielu osób" - kontynuuje. Pytany o wybory prezydenckie, które mają się odbyć 28 czerwca, odpowiada: "Jestem przerażony do czego może dojść tuż przed wyborami. (...) Kulminacja zarażeń może wystąpić tuż przed I turą". Gość Marcina Zaborskiego stwierdził: "Polityka i medycyna nie idą nigdy w parze. (..) Mogę tylko apelować do rozsądku". Prof. Matyja o szczepieniach "Myślę, że miłość można wyznawać sobie w inny sposób, niż w tłumie 150 osób. Nie wyobrażam sobie, że po godzinie dwunastej uczestnicy wesela zachowają jakąkolwiek ostrożność. Bądźmy realistami" - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM prof. Andrzej Matyja. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej jest też zwolennikiem obowiązkowych szczepień przeciwko grypie dla niektórych osób. "Ja bym przekonywał, aby szczepionkę przeciw grypie wpisać w obowiązkowy kalendarz szczepień przede wszystkim w stosunku do osób potencjalnie najbardziej zagrożonych, a wiec tych, które mają choroby współistniejące i po 65. roku życia" mówił prof. Matyja. Zdaniem profesora placówki medyczne w Polsce są już wyposażone w sprzęt ochronny przed koronawirusem. Choć zdarzają się miejsca, w których takiego sprzętu brakuje. "Przede wszystkim brakuje sprzętu w tej pierwszej styczności pacjenta z personelem medycznym, a więc to są te mniejsze szpitale. Mówię o szpitalach powiatowych, mówię o poradniach specjalistycznych. Tam tego sprzętu jest zdecydowanie mniej. Natomiast w tych szpitalach jednoimiennych na szczęście już w tej chwili tego sprzętu jest na tyle wystarczająco, że jesteśmy na tyle zabezpieczeni, że nie jesteśmy tam źródłem rozpowszechniania się wirusa, jak mówią niektórzy" - powiedział prezes aczelnej Rady Lekarskiej. Marcin Zaborski Opracowanie: Jonasz Jasnorzewski, Malwina Zaborowska Czytaj na RMF24.pl