Prof. Simon, który jest też dolnośląskim wojewódzkim konsultantem w dziedzinie chorób zakaźnych, podkreślił w piątek w rozmowie z dziennikarzami, że jeżeli przyrost zakażeń będzie następował w takim tempie jak obecnie, to cała Polska wkrótce będzie czerwoną strefą. - W tym tempie i przy lekceważeniu wszystkich obostrzeń zmierzamy do czerwone strefy w całym kraju. Jest jesień i zaczynają się kumulować choroby. Jest źle. Jeśli tego nie przerwiemy, będzie katastrofa - mówił profesor. Zwrócił uwagę, że do ludzi nie przebiło się, że jest epidemia. - Nic dobrego nas nie czeka w najbliższym czasie, jeśli ludzie się nie zmobilizują i nie przerwą transmisji wirusa - powiedział ordynator. - Wirus nie przenosi się od komarka, muszki, motylka, tylko od człowieka na człowieka. Jeśli o to nie zadbamy, będzie kompletna katastrofa - mówił. "Jeśli się nie zmobilizujemy, ludzie będą umierać na stojąco" - My nie mamy już praktycznie miejsc w szpitalu. Nie ma gdzie kłaść chorych. A to zawdzięczamy tym ludziom, którzy kompletnie to lekceważą. Lekceważą te 10 milinów podatnych. Nie noszą masek, obrażają nas, wyzywają (...). To im zawdzięczamy tę sytuację, pomijając błędy organizacyjne funkcjonowania państwa - dodał prof. Simon, zwracając uwagę na działania rządu, w tym gwałtowne poluzowanie i "niezrozumiałe utrzymywanie wesel po 250 osób". - Jeśli się nie zmobilizujemy, ludzie będą umierać praktycznie na stojąco, póki będą mogli stać, bo nie będzie gdzie ich hospitalizować - podkreślił stanowczo. Prof. Simon: Państwo mogło się do tego przygotować Prof. Simon powiedział też, że w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu skończył się lek przeciwwirusowy remdesivir. - Jeszcze dwóm osobom podajemy resztki tego leku, ale od poniedziałku podobno mamy mieć nową dostawę tego leku - powiedział. Ocenił, że w obecnej sytuacji w każdym większym szpitalu powinien być oddział zakaźny. - Straciliśmy trzy miesiące, państwo mogło się do tego przygotować - mówił. Lekarz apelował o noszenie masek, zachowanie dystansu i o mycie rąk. - To dzięki ludziom, którzy nie noszą masek i do tego nas obrażają, mamy taką sytuację. W tej chwili na oddziale mamy dwie osoby, które bardzo aktywnie obrażały nas, mówiły, że covidu nie ma, że to spisek - jedna jest na granicy śmierci, a druga może nie umrze - to młodzi ludzie, akurat mieli predyspozycje genetyczne do złego przebiegu choroby - mówił prof. Simon.