O tym, jak ocenia aktualną sytuację epidemiologiczną, prof. Krzysztof Simon mówił w wywiadzie dla serwisu Głos Nauczycielski. - Mogę się wypowiadać tylko jako kierownik klinki i ordynator oddziału zakaźnego. Mówiąc o koronawirusie, można tylko wróżyć z fusów, ale na razie mamy spłaszczenie krzywej zachorowań. Być może dlatego, że jesteśmy krajem peryferyjnym, a koronawirus dotarł do nas później. Wprowadziliśmy restrykcje, których byłem w pewnym sensie współautorem duchowym, niemniej liczba dziennych przypadków to obecnie ok. 300-400. Trzeba jednak pamiętać, że te liczby dotyczą tylko przypadków objawowych klinicznie, czyli ok. 20 proc. wszystkich zachorowań. Szacuje się, że jest ich nawet pięć razy więcej - mówił wirusolog. Prof. Krzysztof Simon wypowiedział się także na temat otwarcia szkół i przedszkoli. Przyznał, że nie ma wyjścia i trzeba je uruchomić, ale na racjonalnych zasadach. Dodał, że luzowanie obostrzeń wydaje się koniecznością, jednak trzeba będzie ograniczyć zatrudnianie w przedszkolach osób powyżej 60. roku życia. Według niego placówki powinny być otwarte tylko dla dzieci, których rodzice muszą iść do pracy. - Jest szczyt epidemii. Te wolne weekendy jednak zwiększyły liczbę pacjentów. Z drugiej strony, jest coraz cieplej, ludzie używają masek, myją ręce. Jest wiele zmiennych, które zaczynają mieć wpływ na sytuację epidemiologiczną. Jedno jest pewne: wirus się nie wycofa. Dlatego ja bym już chyba dzieci nie puścił do szkół w tym roku szkolnym. Niewiele już czasu pozostało do wakacji, ta zdalna nauka wygląda różnie, lepiej lub gorzej, ale przynajmniej możemy ograniczyć ryzyko dla tej populacji uczniów - stwierdził prof. Simon.