Zdaniem prof. Guta masowość zakażeń wariantem Omikron przybliża Polskę do nabycia odporności zbiorowej przeciw SARS-CoV-2. - Będą krótsze okresy wydalania wirusa przez poszczególne osoby, w wyniku odporności na chorobę. Skrócenie okresu wydalania, to mniejsza szansa zakażania. To, że ta fala nie będzie już zagrożeniem dla ochrony zdrowia w zakresie zajętości łóżek covidowych, mówiłem miesiąc temu. Większym ryzykiem są masowe zakażenia personelu. Na szczęście ci ludzie są w dużej mierze zaszczepieni i dość szybko będą mogli wracać do pracy - wskazał prof. Gut. Wskazał, że ludzie z zawałami i udarami nie mogą czekać, a "nadwyżka umieralności na inne choroby jest obecnie największym problemem". - Epidemia SARS w 2003 roku wygenerowała tylko kilka tysięcy zachorowań, a powikłania ciągnęły się ok. 3 lat. W Polsce - po obecnej epidemii - będzie jeden wielki kociokwik na parę lat. Właśnie przynajmniej trzy. Nałożą się bowiem na siebie długotrwałe skutki COVID i skutki braku leczenia innych chorób. Dlatego tak istotne są szczepienia. One nie chronią przed zakażeniem - co zawsze mówiłem, ale jak się tego wirusa złapie, to potem nie ma długotrwałych konsekwencji. A tak obie te grupy trafią do systemu ochrony zdrowia. Ten będzie musiał włożyć wiele wysiłku w leczenie chorych i jeszcze więcej środków - wskazał prof. Gut. Prof. Gut: Nie mamy dobrych wiadomości Profesor dodał, że przestaniemy się interesować codziennymi wynikami zakażeń, a będziemy - jako społeczeństwo - musieli się zainteresować wynikami swoich badań. - Niestety - każda epidemia wytwarzała długi ogon. Dlatego tak ważne są wybory w trakcie jej trwania. Nie szczepiąc się nie tylko ryzykujemy swoim zdrowiem, ale także tym, że potem obciążamy system. I to nie na czas leczenia COVID, ale na miesiące czy lata powikłań. No i odbieramy często miejsce tym, którzy muszą się leczyć na inne schorzenia. A te nie czekają. Nie mam więc dobrych wiadomości o długotrwałych skutkach epidemii - wskazał prof. Gut.