"Musimy się przygotować na jesień. Teraz ta nasza epidemia to jest naprawdę piękna rzecz - 200, 400 czy 500 przypadków w skali kraju 40 mln to jest naprawdę niewiele. Tysiąc osób, które zmarło, to naprawdę jest niewiele. Także jesteśmy w znakomitej sytuacji" - stwierdził profesor w czasie posiedzenia senackiej komisji zdrowia poświęconej sytuacji epidemii. Była to kontynuacja posiedzenia z 26 maja. Szpitale jednoimienne dobrą decyzją? Senatorowie pytali między innymi o decyzję dotyczącą powołania 22 szpitali jednoimiennych na początku epidemii. Placówki powołane zostały do tego, by zajmować się tylko pacjentami zakażonymi wirusem SARS-CoV-2. Niektórzy wskazywali, że mocno ograniczyło to dostęp do świadczeń innych pacjentów oraz spowodowało uszczuplenie kadry medycznej w tych szpitalach. Zdaniem profesora, gdyby przyjęto inne założenie, organizacyjnie byłoby gorzej, bowiem epidemia była opóźniona o miesiąc w stosunku np. do Włoch. "To wystarczyło, żeby zmienić organizację" - zaznaczył i dodał, że szpitale, które istnieją, nie są dostosowane do walki z epidemią, z jaką przyszło się zmierzyć. "Ta decyzja była dobra i praktycznie uratowała system. Gdyby chorzy znaleźli się w szpitalach do tego nieprzystosowanych, to byśmy nie mieli tysiąc osób zmarłych, tylko 10 tys. albo i więcej. To trzeba sobie jasno powiedzieć" - pokreślił profesor. Jego zdaniem, udało się opanować sytuację w domach opieki społecznej. "Prawie nie ma zakażeń, choć to jest grupa wrażliwa" - dodał. Przychodzi czas "rozsądnego testowania" Prof. Horban podkreślał, że główne ogniska epidemii obecnie znajdują się w szpitalach, dlatego też teraz tam powinno się badać pacjentów, podobnie jak personel medyczny. "Szpitale, które mają możliwość testowania, powinny testować każdego pacjenta, który przychodzi do szpitala, zwłaszcza (...) starszych, ale też i młodszych" - powiedział. Dodał, że teraz przychodzi czas "rozsądnego testowania". "To czas, który jest przed nami. Mamy dwa miesiące, by to sprawnie zaczęło działać nie tylko w Warszawie, ale w innych szpitalach, bo tam mówiąc szczerze, jeszcze to nie działa" - wyjaśnił. Profesor zauważył, że istnieją możliwości testowania, a badaniom na wykrycie koronawirusa powinni być poddawani pacjenci zgłaszający się do szpitala i personel ochrony medycznej. "To są pojedyncze przypadki zakażenia personelu. Ten personel nie zakaża się od pacjentów. Ten personel zakaża się w społeczeństwie. Potem przychodzi do pracy i nie przyjmuje do wiadomości, że jest zakażony, bo czuje się zdrowy. W związku, z tym personel medyczny nie powinien nosić maski, ale musi" - mówił. Kwestia szczepionki Profesor poruszył też kwestię szczepionki przeciw koronawirusowi, która - jak mówił - być może pojawi się w przyszłym roku, "jeśli będziemy mieli szczęście". "Szczepionki nie ma i długo nie będzie. W tym roku proszę o tym zapomnieć" - stwierdził. Dodał też, że nie ma też leku, choć "nauczyliśmy się leczyć chorych". Przede wszystkim należy jednak unikać zakażeń, zwłaszcza w grupach wysokiego ryzyka, czyli ostrożność powinny zachować szczególnie osoby starsze i przewlekle chore. Odnosząc się natomiast do sugestii, że powinniśmy szczepić się przeciw grypie, by wspomóc diagnostykę COVID-19, szczególnie w nadchodzącym sezonie jesiennym, profesor zaznaczył, że "ta szczepionka nie chroni przed zakażeniem koronawirusem, ale chroni przed grypą". "Na jesieni będziemy mieli następne pytanie: ile jest koronawirusa w grypie, ile jest grypy w grypie, ponieważ będziemy znowu mieli zakażenia grypopochodne" - dodał profesor zaznaczając, że jest absolutnie za szczepieniem przeciw grypie. Tym bardziej, że tzw. wyszczepialność w Polsce wynosi około 4 proc. Zdaniem konsultanta krajowego, szczepić powinien się zwłaszcza personel medyczny oraz grupy podwyższonego ryzyka. Drogie testy Profesor przypomniał, że testowanie wszystkich Polaków jest fizycznie niemożliwe - sam koszt jednego testu z wykonaniem to 200 zł. "Koszt znalezienia jednego człowieka, który ma koronawirusa jest gigantyczny. Wychodzi ponad 1 mln zł (...) Ekonomicznie - bezsens" - powiedział profesor. "Nie ma takiego kraju na świecie, który jest w stanie przetestować swoje społeczeństwo w ciągu jednego tygodnia" - dodał.