- Bardzo się cieszę, że dzisiaj będę mógł wręczyć pozwolenia wykonywania zawodu osobom, które (...) ze względu na różne bariery administracyjne, biurokratyczne i te związane z kosztami, jakie trzeba ponosić, nie miały możliwości mieć pozwolenia na wykonywanie zawodu, którego się wyuczyli w swoich krajach macierzystych, przede wszystkim Białorusi i Ukrainie - mówił minister zdrowia. Szef MZ wskazał, że do tej pory system dopuszczania do wykonywania zawodu był skomplikowany. - Trzeba był przystąpić do nostryfikacji dyplomu na jednej z uczelni medycznych, potem konieczne było odbycie stażu podyplomowego lub uznanie stażu podyplomowego realizowanego za granicą. Następnie była konieczność zdania egzaminu lekarskiego czy lekarsko-dentystycznego i egzamin z języka polskiego - wyliczał. - Ta liczba wymogów tworzyła poważne bariery w dostępie - dodał. Wprowadzono zmiany, a uproszczone procedury, jak podkreślił, zachowują gwarancje wiedzy i odpowiedniego procesu kształcenia. Trzy warianty Minister zdrowia wyliczył, że uproszczony system dopuszczający lekarzy cudzoziemców do wykonywania zawodu na terenie Polski zakłada trzy warianty. Pierwszy z nich wynika z ustawy z regulacji z 28 października 2020 roku o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19. Jej przepisy pozwalają na wydanie przez ministra zdrowia prawa wykonywania zawodu lekarza lub lekarza dentysty na określony zakres czynności zawodowych w danej dziedzinie medycznej, na dany czas i na dane miejsce. Drugi wariant z kolei dotyczy warunkowego wykonywania zawodu lekarza. Wynika z przepisów nowelizacji ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych z dnia 27 listopada 2020 roku, czyli tzw. ustawy covidowej. Natomiast wariant trzeci - warunkowe prawo wykonywania samego zawodu lekarza dotyczy osób, które nie mają specjalizacji. - Lekarze, w ramach każdego z wariantów, mogą pracować w Polsce na uproszczonych zasadach maksymalnie pięć lat. Po tym okresie, jeżeli nie spełnią wszystkich warunków kwalifikacyjnych, tak jak ma to miejsce w przypadku lekarza w Polsce, tracą uprawnienia zawodowe - oznajmił. - Liczba lekarzy w Polsce, według statystyk międzynarodowych, nie należy do najwyższych w Europie. Myślę, że w ten sposób, wprowadzając tę regulację, uzupełnimy ten potężny deficyt lekarzy i poprawimy dostępność do lekarzy z punktu widzenia pacjenta - mówił szef MZ. Ile wniosków wpłynęło? Niedzielski podczas konferencji prasowej poinformował, że do Ministerstwa Zdrowia o prawo do wykonywania zawodu w tzw. systemie uproszczonym wpłynęły 34 wnioski dotyczące lekarzy i 12 wniosków dotyczących lekarzy dentystów. - Pięć postępowań zostało zakończonych, pozostałe wnioski są u konsultantów krajowych w celu jakościowej weryfikacji systemu kształceniu, ale też doświadczenia, które udokumentowali aplikujący. Mamy też troszkę braków w dokumentacji, więc 20 wniosków zostało zwróconych w celu uzupełniania, 10 jest w trakcie analizy - przekazał. Skierował też zaproszenie do innych lekarzy. - Mamy uproszczoną procedurę i zarobki, które w tej chwili (...) są zarobkami godnymi, szczególnie z punktu widzenia innych krajów, które nie mają jeszcze tak wysokiego poziomu rozwoju gospodarczego jak Polska - mówił. Prawo do wykonywania zawodu pod konferencji prasowej wręczono pięciu osobom. Brytyjska mutacja w Polsce Dzisiaj laboratorium genXone poinformowało o tym, że brytyjski wariant koronawirusa jest w Polsce. Szef MZ potwierdził tę informację. - Ta informacja nas nie zaskakuje w żaden sposób, bo trudno przypuszczać, żeby wirus, który już powszechnie jest odkrywany w różnych krajach w Europie, nie był obecny w Polsce. Granice nie są barierą dla wirusa, więc to raczej potwierdzenie hipotezy, że on tu już jest obecny od jakiegoś czasu - podkreślił. Niedzielski zaznaczył, że w związku z wykryciem brytyjskiej odmiany natychmiast zostały podjęte działania. - Główny inspektor sanitarny zweryfikował informacje i przeprowadził bardzo szybkie śledztwo sanitarne - przekazał. Jak dodał, "zgodnie z nim 42-letnia kobieta z Wielkiej Brytanii uzyskała pozytywny wynik testu na COVID-19 23 grudnia, w związku z którym była w izolacji. Po izolacji wyjechała do Wielkiej Brytanii, a osoba, z którą spędzała święta, wyjechała do Austrii". To, zdaniem Niedzielskiego, oznacza, że "mamy tu bezpieczną sytuację". - Wydaje się, że niebezpieczeństwo związane z tym ogniskiem jest pod kontrolą - ocenił. Ale, dodał, "to nie oznacza, że ten wirus nie jest też w innych miejscach". Badania nad mutacjami koronawirusa Szef resortu zdrowia, pytany przez dziennikarzy o kwestię prowadzenia w Polsce badań pod kątem mutacji COVID-19, poinformował, że rozpoczyna właśnie działać sieć badań pod kątem mutacji genotypu, który występuje w wirusie. - Od poniedziałku ruszają badania w sieci laboratoriów, one są koordynowane przez ośrodek w Małopolsce pod kierownictwem prof. Krzysztofa Pyrcia, do którego inne ośrodki z całego kraju będą wysyłały pozytywny materiał genetyczny, który będzie podstawą sekwencjonowania genomu wirusa - przekazał. Szczepienia po zmniejszeniu dostaw Minister był również pytany o to, jak zmienią się terminy szczepień w związku ze zmniejszoną dostawą szczepionek na COVID-19 firmy Pfizer. - W tej chwili mamy w Polsce taką sytuację, że terminy, które są udostępniane poprzez infolinię, inne kanały, przez które można się zapisać i oczywiście przekazywane są grupie zero, czyli medykom, to terminy, które odpowiadają ilościom dostaw, które mamy zakontraktowane i co do których jesteśmy pewni - odpowiedział Niedzielski. Według niego Polska do końca pierwszego kwartału 2021 roku ma zakontraktowane i potwierdzone dostawy ponad 5,5 mln dawek szczepionek, co oznacza, że w tym pierwszym kwartale możemy zaszczepić maksymalnie 2,5 mln ludzi czy 2,7 mln ludzi, o ile nie pojawią się nowe dostawy. Niedzielski zwrócił jednocześnie uwagę, że na 29 stycznia przewidziane jest posiedzenie Europejskiej Agencji Lekowej, która ma podjąć decyzję odnośnie dopuszczenia do obrotu szczepionki na COVID-19 firmy AstraZeneca. - Na razie cały czas ten termin jest podtrzymywany, co oznacza, że może jest perspektywa, że w tym kwartale pierwszym, ale też na początku kwartału drugiego pojawi się 16 mln dawek, bo takie mamy ustalenia z firmą AstraZeneca - powiedział. Według niego to "byłby bardzo duży zastrzyk, który postawiłby nas w zupełnie innej jakościowo sytuacji". Choroby przewlekłe a szczepienia Minister zdrowia mówił też o chorobach przewlekłych, które mają uprawniać do wcześniejszego zaszczepienia. Dopytywano go, czy to prawda, że z tej listy ma "wypaść" cukrzyca i astma oraz czy wiadomo, które konkretnie choroby będą uprawniały do takiego wcześniejszego szczepienia. Niedzielski odpowiedział, że w tej chwili trwają analizy i badane są liczebności poszczególnych grup. - Bo jeśli byśmy wzięli pod uwagę całą grupę, która jest w etapie drugim wskazana w Narodowym Programie Szczepień, to to jest grupa, która ma kilka, jak nie kilkanaście milionów osób. Więc siłą rzeczy będziemy chcieli na początku przynajmniej dokonać jakiejś selekcji, ale tutaj poprosimy o głos doradczy Radę Medyczną przy premierze i w najbliższym czasie przedstawimy projekt rozporządzenia - bo to znajduje się w rozporządzeniu epidemicznym, w którym będą znajdowały się konkretne jednostki chorobowe - wskazał. Dopytywany, kiedy będzie gotowe rozporządzenie i będzie wiadomo, jakie grupy są w nim uwzględnione, szef MZ odpowiedział: - Najpóźniej w przyszłym tygodniu.