Szczerba i Joński zorganizowali konferencję prasową po poniedziałkowej wizycie w Ministerstwie Zdrowia, gdzie przeglądali umowę zawartą przez resort na zakup respiratorów. Według Szczerby okazało się, że resort zawarł umowę o przekazaniu 250 mln zł "na rzecz innego podmiotu, bez określenia o jaki towar i jakie urządzenia chodzi". "W jakiej roli występuje w tej umowie spółka z Lublina? Jako wykonawca towarów" - zaznaczył poseł. "Spółka, za którą stoi handlarz bronią, ma być wykonawcą towarów zamówionych przez Ministerstwo Zdrowia za kwotę 250 mln zł" - zaznaczył poseł KO. "Umowa mówi o tym, że oferty, które składa spółka z Lublina, są ofertami nieodwoływalnymi, czyli innymi słowy, ministerstwo w ramach tych 250 mln złotych musi zakupić to, co spółka z Lublina im podstawi" - przekonywał. Cztery rodzaje respiratorów Posłowie KO zaznaczyli, że o respiratorach jest mowa dopiero w załączniku do umowy ramowej. Chodzi o cztery rodzaje respiratorów, z których dotąd żadne nie dotarły. To 200 sztuk respiratorów koreańskich, które miały dotrzeć do 20 kwietnia, za które resort zapłacił już 9 mln euro. To także 196 koreańskich respiratorów, za które resort zapłacił 65 procent ceny i 200 sztuk respiratorów chińskich za kwotę 9 mln euro. To wreszcie 645 sztuk respiratorów amerykańskich za 18 mln euro, za które ministerstwo zapłaciło już 65 procent ceny. W sumie "ministerstwo dokonało przedpłat w wysokości 100 lub 65 procent na 1241 respiratorów, ale żaden z tych 1241 respiratorów nie znajduje się we władaniu ministra zdrowia" - podkreślono. "W tej umowie zostały zapisane respiratory chińskie, koreańskie i amerykańskie. W niektórych przypadkach Ministerstwo Zdrowia dokonało przedpłaty w wysokości 100 procent, w niektórych 65 procent, ale żaden z respiratorów, jakich dotyczy umowa, nie dojechało do Polski" - powiedział Joński. "W umowie tej nie ma natomiast mowy o 50 niemieckich respiratorach, które dotarły do Polski" - dodał. Posłowie przekonywali, że wbrew temu, co im mówiono, umowa była w resorcie zdrowia w ubiegłym tygodniu. "Nikt nie wynosił żadnych dokumentów, jak próbowała przekonywać nas dyrektor generalna tego urzędu. Po prostu wstydzili się pokazać Polakom, że podpisali umowę na ćwierć miliarda złotych z firmą widmo z Lublina na 1241 respiratorów widmo" - mówił Szczerba. "Pytamy, kto obracał tymi 133 mln złotych, które trafiły na konto spółki z Lublina? Jak To jest możliwe, że służby państwa PiS - CBA, departament operacyjno-śledczy, wydał zielone światło, by w tej wysokości kwotę przekazać na konto spółki, która już wcześniej oszukiwała?" - pytał poseł KO. "Mamy do czynienia z niebywałym przekrętem" - powiedział Szczerba. Wiceszef MZ odpowiada na zarzuty posłów opozycji Wiceszef MZ Janusz Cieszyński powiedział na konferencji prasowej, że zarzuty sformułowane przez posłów opozycji "niestety po raz kolejny w żaden sposób nie mają się do prawdy" i nie byli oni w stanie przeczytać dokładnie umowy na dostawę respiratorów. "Jest tam jasno wskazane, że druga strona, która określona jest w preambule jako wykonawca, to jest de facto dostawca tych produktów. Po drugie, zarzut jakoby nie było wiadome, na co jest ta umowa jest zupełnie chybiony, ponieważ w jednej ręce panowie (posłowie KO) trzymali umowę, a w drugiej zamówienie do tej umowy, które jednoznacznie precyzuje, co jest jej przedmiotem, jaki asortyment, w jakim terminie i za jaką cenę ma być dostarczony" - mówił Cieszyński. Podkreślił, że również na stronach internetowych resortu były zamieszczone wszystkie szczegóły dot. zakupów realizowanych w związku z epidemią koronawirusa. "Panowie, który dzisiaj urządzili happening przed budynkiem Ministerstwa Zdrowia, nie byli w stanie ze zrozumieniem przeczytać drugiego paragrafu umowy, wobec powyższego do wszystkich informacji, którymi dzielą się z opinią publiczną podchodziłbym z daleko idącą rezerwą" - powiedział. "Panowie Szczerba i Joński urządzają show, kłamią, atakują ministra Szumowskiego i ministerstwo zdrowia bo taki jest jedyny ich cel, czyli po prostu robić politykę na epidemii" - podkreślił. Janusz Cieszyński: Kwota podawana przez posłów KO jest zmanipulowana Cieszyński mówił też, że podawana przez posłów KO kwota 250 mln zł "także jest zmanipulowana", ponieważ określa maksymalną wysokość umowy. "Nie jest także prawdą to, że to dostawcy decydują o tym, co zamówimy. Dostawcy przedstawiają nam nieodwoływalną ofertę, czyli taką, z której po przedstawieniu ministerstwu nie mogą się wycofać i to do decyzji ministerstwa - to jest napisane w kolejnym punkcie umowy - należy to, czy z takiej oferty, na takich warunkach skorzysta, czy też ministerstwo będzie chciało te warunki negocjować, co zresztą miało miejsce" - powiedział Cieszyński. Odpowiadając na kolejne pytania, wiceszef resortu poinformował, że w zakresie dostaw kwietniowych "wystąpiliśmy o odstąpienie od umowy i otrzymaliśmy zwrot wpłaconej kwoty". "Odstąpiliśmy także od umowy w zakresie dostaw, które miały być realizowane w maju, ponieważ ten termin nie został zrealizowany. Pierwsze respiratory dotarły do Polski na początku czerwca i w ramach tych czerwcowych dostaw spodziewamy się jeszcze kilkuset sztuk, które zostaną dostarczone do Ministerstwa Zdrowia" - mówił. Zaznaczył, że jeśli te terminy nie zostaną dochowane, to - tak samo jak w przypadku dostawy kwietniowej i majowej - nastąpi odstąpienie od umowy i zwrot należnych środków. Doniesienia "Gazety Wyborczej" "Gazeta Wyborcza" napisała w ubiegłym tygodniu, że "należąca do handlarza bronią spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu". "GW" napisała, że spółka E&K to producent motolotni i organizator lotów w trudno dostępne rejony świata. Należy do Andrzeja Izdebskiego, w przeszłości zamieszanego w nielegalny handel bronią, którego ONZ wpisał na czarną listę za przemyt broni do Angoli i Liberii. Według mediów Izdebski współpracował m.in. z najsłynniejszym sprzedawcą broni Wiktorem Butem, zwanym "handlarzem śmiercią", dziś odsiadującym wyrok w amerykańskim więzieniu. Według "GW" MZ kupiło respiratory od E&K po wyjątkowo wysokich cenach. Za 1,2 tys. aparatów zapłaciło 44,5 mln euro, czyli ok. 200 mln zł. To średnio 165 tys. zł za sztukę, podczas gdy na przykład wysokiej klasy respirator firmy Draeger kosztuje 70-90 tys. zł. Cena respiratorów z dodatkowymi opcjami i oprzyrządowaniem to 110-120 tys. zł. Dostawy miały się zacząć w kwietniu i zakończyć w czerwcu. Minister zdrowia Łukasz Szumowski określił tekst "GW" jako "kłamstwo". "To jest fałsz. Właśnie wysłaliśmy sprostowanie - pierwsza partia respiratorów dotarła do Polski, kolejne dotrą jeszcze w tym miesiącu. Są to respiratory renomowanego producenta, z wszystkimi gwarancjami" - podkreślił szef resortu zdrowia. Szumowski zaznaczył, że gdyby respiratory nie zostały dostarczone przez firmę E&K w terminie, to "standardy są takie same" i gdy firma nie wywiąże się ze swoich dostaw, to kolejnym krokiem jest żądanie dostawy lub zwrotu.