Łukasz Grzesiczak, Interia: Zapowiedział pan skargę po interwencji policji w - działającej mimo lockdownu - cieszyńskiej restauracji U Trzech Braci. Dlaczego? Przemysław Koperski, poseł Lewicy: - Poprosiłem komendanta wojewódzkiego policji o wyjaśnienia, dlaczego w niedzielę kilkudziesięciu funkcjonariuszy i 10 radiowozów zostało skierowanych do Cieszyna w celu legitymowania kilku klientów restauracji. To niewielki lokal. Zagrożenie epidemiczne wywołali nie siedzący we dwie czy trzy osoby przy stolikach klienci, a kilkunastu tłoczących się podczas interwencji policjantów. Mam nadzieję, że komendant w trybie pilnym wyjaśni, dlaczego takie siły zostały skierowane do Cieszyna. Jak - z pana perspektywy - przebiegała interwencja służb? - W sobotę około południa zobaczyłem na Facebooku wpisy zaniepokojonych przyjaciół restauracji U Trzech Braci. Informowali o wejściu policji do lokalu, podawali w wątpliwość działania funkcjonariuszy i sanepidu. Wsiadłem w samochód i pojechałem do Cieszyna, by sprawdzić wszystko na miejscu. Właściciel restauracji tłumaczył mi, że choć restaurację prowadzi kilkanaście miesięcy, nigdy nie miał kontroli z sanepidu. Jego zdaniem kontrolerzy szukali dziury w całym i na siłę próbowali go złapać na jakiejkolwiek nieprawidłowości. - W trakcie naszej rozmowy weszła kolejna kontrola sanepidu. Wstałem, przedstawiłem się, pokazałem legitymację poselską i poprosiłem, by i kontrolerki pokazały swoje dokumenty służbowe. Poinformowałem, że jako poseł chcę się przyglądać wykonywanym przez nich czynnościom. Panie skontaktowały się ze swoim bezpośrednim przełożonym i opuściły lokal. W niedzielę też był pan w Cieszynie... - Znów otrzymałem informację, że policja legitymuje klientów restauracji. Kiedy byłem już na miejscu, przyjechał kilkunastoosobowy oddział policji, potem ściągnięto dodatkowe siły. Cała akcja policji trwała około dwóch godzin, legitymowano nawet osoby znajdujące się w pobliżu restauracji. Podjęto też próbę legitymowania osób, które znajdowały się w restauracji. Część osób się zgadzała, część nie. - W rozmowie z dowódcą wyraziłem zdziwienie, czy takie ogromne siły są niezbędne do spisania kilku osób. Restaurator, posiłkując się orzeczeniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu uważa, że ma prawo do prowadzenia działalności gospodarczej. Trudno się z tym nie zgodzić. Nikt w Polsce nie wprowadził stanu klęski żywiołowej, a tylko on pozwala do wprowadzenia lockdownu. - Tak dzieje się choćby w Republice Czeskiej, a osoby w Cieszynie są wyczuleni na te kwestie, obserwują jak działa rząd w Pradze i porównują to z rozstrzygnięciami rządu w Warszawie. Widzą, że Czesi działają w oparciu o konstytucję i prawo, a w Polsce nie. Stąd frustracja jest ogromna. Jak zachowywali się klienci restauracji? Konsumowali potrawy przy stolikach? Byli w maseczkach? - Klienci normalnie korzystali z usług restauracji, trudno byłoby to zrobić w maseczce. Np. stołówka sejmowa działa na wynos, jednak parlamentarzyści mogą zjeść w sali, stojąc przy stolikach i żaden z niech nie je w maseczce, to fizycznie niemożliwe. W Cieszynie klienci restauracji mogli siedzieć przy stolikach i byli obsługiwani, to sprawia różnicę w komforcie jedzenia, jednak nie zmienia sytuacji, jeżeli chodzi o ryzyko zarażenia. I tu, i tu jest identyczne. Warto też podkreślić, że nikt tej restauracji nie zamknął. Pewnie z tego powodu, że wszyscy już - łącznie ze służbami państwowymi - wiedzą, że lockdown nie jest zgodny z prawem. Pana zdaniem wprowadzony od 24 października zakaz działalności stacjonarnej w restauracji nie obowiązuje? - To nie jest mój pogląd, ale pogląd WSA w Opolu, który orzekł, że nie wolno ograniczać praw i wolności obywatelskich takich jak np. wolność prowadzenia działalności gospodarczej. Takie rozwiązanie - w oparciu o konstytucję - przysługuje tylko po wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Rząd ma prawo wprowadzić go na 30 dni, za zgodą Sejmu. Nic takiego w Polsce się nie stało. Mamy konstytucję, rządzący na nią przysięgali, to ja chciałbym, by w Polsce była w końcu honorowana. - WSA w Opolu w sprawie fryzjera z Głogowa jasno powiedział, że na podstawie rozporządzenia nie można zamykać działalności gospodarczej w Polsce. Pan poseł po 24 października korzystał ze stacjonarnych usług restauracji? - Uważam, że gospodarka powinna działać normalnie z zachowanie reżimu sanitarnego. Na zdjęciach z interwencji w Cieszynie nie zobaczą mnie państwo bez maseczki. Ogromną wagę przywiązuje do tego, byśmy zachowywali się w sposób odpowiedzialny i bezpieczny. Można pogodzić to ze swobodą prowadzenia działalności gospodarczej. Dziś rząd zmusza przedsiębiorców do kombinowania. - W schroniskach w Beskidach dostaje się posiłek na wynos, który klienci konsumują w toaletach. Stoki narciarskie są zamieniane w stoki saneczkowe. W dużych hipermarketach nie są przestrzegane zasady reżimu sanitarnego. Dlaczego więc zamyka się małe restauracje i małe pensjonaty? - Jeżeli rząd chce wprowadzić ograniczenia funkcjonowania działalności gospodarczej, niech zrobi to w oparciu o konstytucję. Wtedy przedsiębiorcom przysługują roszczenia o pokrycie ich strat. Dziś służby są skoncentrowane na łapaniu mikroprzedsiębiorców, a nie sprawdzają tego, co się dzieje w kolejkach do stoków czy hipermarketach. Nikt już nie ma zaufania do działań rządu. Wróćmy do pytania o pana ewentualne wizyty w restauracjach w czasie lockdownu... - Spożywam posiłki w restauracji sejmowej. Dlaczego nie można spożywać posiłków w innych restauracjach? To znaczy, że po 24 października spożywał pan także posiłki w restauracjach poza Sejmem? - Jestem klientem restauracji U Trzech Braci w Cieszynie. W niedzielę nie tylko interweniowałem w sprawie restauracji, ale także byłem jej klientem. Na prośbę właścicieli zapłaciłem gotówką, choć można było też płacić kartą. Po pana interwencji w obronie właścicieli cieszyńskiej restauracji w mediach społecznościowych pojawiły się głosy uznania pana działań także w środowisku "wolnorynkowców". Jeden z nich napisał nawet, że nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek będzie kibicował działaniom posła Lewicy. Da się połączyć ideały lewicowe z poglądami "wolnorynkowców"? - Sam prowadziłem swoją firmę, jestem synem mikroprzedsiębiorców, od dziecka żyję w otoczeniu firm rodzinnych. Mój region to jedno z największych w Polsce zagłębi firm rodzinnych. Jestem po stronie słabszych. Tak jak stoję z kobietami i młodzieżą podczas Strajku Kobiet, tak samo stoję z mikroprzedsiębiorcami w ich starciu z maszyną biurokratycznego państwa. - Nie widzę sprzeczności idei socjaldemokracji z wolnym rynkiem. Wszyscy jesteśmy ofiarami wielkiego biznesu i międzynarodowego kapitału. Mikroprzedsiębiorcy sami są często pracownikami, nie mają prawa do urlopu, państwo nie zapewnia im bezpieczeństwa socjalnego, jaki mają pracownicy przedsiębiorstw. To powinno się zmienić. Warto podglądać rozwiązania w Czechach w tym zakresie. - Lewica opowiada się za opodatkowaniem wielkich cyfrowych gigantów, a nie nakładaniem kolejnych danin publicznych na mikroporzedsiębiorców, tak samo opowiadamy się za zwiększeniem kwoty wolnej od podatku, by wynosiła przynajmniej 30 tys. zł, na czym skorzystają i przedsiębiorcy i pracownicy i emeryci. Na zdjęciach zrobionych przed cieszyńską restauracją stoi pan w maseczce w towarzystwie osób bez zakrycia ust i nosa. Poprosił ich pan o założenie maseczki? - Wszystkie osoby, które spotkałem w restauracji, prosiłem o zachowanie reżimu sanitarnego i założenie maseczki. Przyznaję, że część klientów nie zachowywała się do końca odpowiedzialnie. Każdy w miejscu publicznym powinien być w maseczce, jedyna sytuacja, kiedy może ją ściągnąć to podczas konsumowania posiłków. - Proszę wierzyć, że do Cieszyna przyjechało wiele osób z bardzo różnych części Polski często o odmiennych poglądów do moich. Część z nich twierdziło, że nie ma pandemii COVID-19. Przedstawiłem argumenty, że pandemia istnieje. Idealnie, gdyby udało się nam pogodzić zasadę reżimu sanitarnego z prawem do prowadzenia działalności gospodarczej.