Zapytana w RMF FM, czy okres pandemii jest dobrym czasem na organizację ostrzegawczej akcji protestacyjnej rezydentów, Marta Pietrzykowska powiedziała: "Myślę, że tak. Dlatego, że sytuacja w ochronie zdrowia nigdy nie była tak zła jak jest w tym momencie". Podkreśliła jednocześnie, że "w tym momencie nie odchodzimy od łóżek pacjentów, cały czas pomagamy, cały czas ich ratujemy, ale nie wykluczamy możliwości, że może dojść do strajku, bo sytuacja jest bardzo napięta". "Wszystko zależy od reakcji rządzących" Pietrzykowska zadeklarowała, że "w przypadku strajku pacjenci w stanie zagrożenia życia na pewno będą zaopiekowani". Ale - dodała - "w tym momencie już jest taka sytuacja, że część pacjentów nie otrzymuje takiej pomocy, jaką powinni otrzymać, z powodu niewydolności systemu". - My robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc pacjentom, ale ostatnie działania rządzących bardzo skutecznie nam to utrudniają, to jest ten problem - podkreśliła. I zaznaczyła, że rezydenci bardzo by chcieli, żeby do strajku nie doszło. - Ale to wszystko zależy od reakcji rządzących. Obecna strategia, którą prowadzi Ministerstwo Zdrowia, nie jest wystarczająca, by pacjentom zapewnić pomoc. Część pacjentów, tak czy tak, pomocy nie otrzyma - nie z tego względu, że nie chcemy tego zrobić, tylko nie jesteśmy w stanie - mówiła Pietrzykowska, zwracając także uwagę, że szpitale nie są z gumy. - Tych pacjentów można przyjąć określoną ilość i nie damy rady ani przyspieszyć, ani zwiększyć tego miejsca - dodała. Wskazała też na niedobory sprzętu, które są - jej zdaniem - "bolączką ochrony zdrowia nie od dzisiaj, nie od wczoraj, tylko od wielu lat". Najnowszy bilans W czwartek kolejny raz padła największa liczba potwierdzonych dobowo zakażeń koronawirusem w Polsce i wyniosła ona ponad 27,1 tys. Od początku epidemii potwierdzono zakażenie u 466 679 osób. 6842 chorych zmarło.